Heja! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale niestety nie miałyśmy czasu. Tutaj jest chyba troszkę dłuższy od pozostałych. Podoba Wam się te opowiadanie? Pisać dalej? Usunęli mi adminowanie na stronie o Dawidzie, dlatego nie możemy Was informować o rodziałach. :( Jeżeli ktoś z Was zobaczy go, to niech poinformuje znajomych, którzy też to opowiadanie czytają. Będziemy bardzo wdzięczne. Aha... i jeszcze jeden pomysł. Chcecie założyć na facebook'u grupę, na której będziemy informowały o rozdziałach? Jeszcze coś.:) Jeśli chcecie być informowani o rodziałach nie przez Facebook'a, to podajcie swoje numery GG, bądź e-maile, na które przychodziłyby wiadomości o nowych rozdziałach. Oczywiście, podanie numeru może być prywatne, dlatego wysyłajcie numery na e-mail: Aloha.team9893@wp.pl . Odpowiedźcie na pytania powyżej w komentarzach. :)) Pozdrawiamy + miłego czytania :))
Stanął koło mnie, jakby nigdy nic. Powiedział:
- Cześć. - od razu poznałam ten głos. Nie mogłam zrozumieć dlaczego przyszedł, nie mówiłam mu nic o kościele. Może przyszedł po prostu na mszę? No sama nie wiem.
- Hej. Co Ty tu robisz? - szepnęłam.
- Jestem w kościele, tak jak Ty.
- No dobra, dobra cicho już.
Do końca mszy pozostało mniej więcej 20 minut.
*po mszy*
- Wiesz, jak pomyślę sobie, że mam takiego przyjaciela jak Ty, to nie chce mi się wyjeżdżać. Serio. - powiedziałam ze smutkiem.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżała, ale niestety musi tak być. A nie da się zrobić czegoś żebyś tu została?
- Nie. Mam tam przecież rodziców.
- Cholera, tak fajnie się ze sobą dogadujemy a musimy się rozłączyć.
- Jestem tego samego zdania. - powiedziałam, podchodząc pod klatkę.
- Życie jest trudne. - przytulił mnie na pożegnanie.
- Paa.
- Pa, trzymaj się mała.
Weszłam do klatki, wjechałam windą na 5 piętro i otworzyłam drzwi.
- Cześć babciu! Wróciłam.
- No cześć, cześć Madziu, długa ta msza była. Pewnie ten ksiądz Marcin odprawiał. Tak?
- Tak, tak. - oczywiście skłamałam.
- Ahh, wnusiu, poznałaś może takiego chłopaka z naszego osiedla, na imię miał chyba Daw... Dawid, tak, Dawid. Taki miły chłopak, a w dodatku przystojny.
- Tak, babciu. Nawet się z nim przyjaźnię już.
- Naprawdę?
- Yhym. To co idziemy do Galerii czy plany się zmieniły?
- Już zamawiam taryfę, podjedziemy.
Przyjechała taryfa, zjechałyśmy windą na dół i weszłyśmy do taksówki.
Staliśmy w korku. Obok nas, znaczy na chodniku obok, był słup ogłoszeń. Przyciągnął mnie kolorowy plakat. Widniał na nim napis: Askana Łowi Talenty. A poniżej: Zaśpiewaj lub zatańcz i wygraj!!! ,,Muszę to powiedzieć dla Dawida, muszę, po prostu muszę'' - pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy.
Lubiłam śpiewać, często włączałam piosenkę i podśpiewywałam, nie uważam, że ładnie śpiewam, wręcz przeciwnie. Nie mówiłam nikomu, że lubię to robić, wstydziłam się. I nie zamierzałam tego powiedzieć.
Dojechałyśmy. Auto zaparkowało pod Galerią. Wysiadłyśmy.
- Do jakiego sklepu najpierw idziemy? - spytała babcia.
- Nie wiem, a co chcesz kupić?
- Dla siebie chcę popatrzeć bluzek jakiś, a dla Ciebie co trzeba?
- Ja mam w co się ubrać, zadbaj o siebie babciu. - moja babcia była naprawdę kochana. Wiem, powtarzam już któryś raz z kolei, ale ona naprawdę jest taka.
- Ojoj, cały czas to samo powtarzasz. No ale dobrze, zajdźmy do Reserved. - babcia wskazała palcem na sklep.
- Okej.
- O! Zobacz ta bluzka mi się podoba, będzie mi pasowała?
Babcia kupiła sobie 2 bluzki i jedną parę spodni. Ja sobie wybrałam różowy sweterek, typowe rurki i koszulę, którą postanowiłam założyć na jutrzejszą imprezę. No tak, zapomniałam o niej powiedzieć dla babci i dziadka.
- Wiesz co, jutro idę z Dawidem na imprezę, bo on...- nie zdążyłam dokończyć, bo babci mi przerwała.
- Nie musisz się tłumaczyć, o której ta impreza?
- Yyy...- zaczęłam się jąkać. - Jeszcze nie wiem.
- Dobrze, to pójdziesz się pobawić. Wracamy mpk-iem czy taksówką?
- A jak Ci wygodniej?
- Taksówką, szybciej.
- Mi pasuje. - babcia sięgnęła po telefon i zadzwoniła po taryfę.
Wracając znów stanęliśmy przy tym słupie z ogłoszeniami. Udało mi się zobaczyć gdzie to będzie. W tej Galerii, w której przed chwilą byłam!!! Ja cie, tak się cieszyłam, ze to w tym mieście, że Dawid będzie miał blisko, wiedziałam, że na pewno się zgłosi.
- Cześć dziadku! Popatrz co kupiłyśmy.- zaczęłam wyciągać ubrania z torebek.
- A te wasze szmatki. No ładny ten sweterek.
Po kilku minutach poszłam do swojego pokoju.
,, Zobaczyłam na tym słupie ogłoszenie. Pisało ,,Askana Łowi Talenty''. Wiedziałam już, że Dawid weźmie w tym udział. On kochał śpiewać, a w dodatku tak dobrze mu to szło. On był idealny. Wiem, znam go kilka dni a go kocham. Oczywiście jak przyjaciela. Tak dobrze się dogadujemy...'' pisałam w pamiętniku. Laptop był cały czas włączony. Usłyszałam dźwięk przychodzącego e-maila. Zobaczyłam, rzeczywiście coś przyszło.
DAWID: Zapomniałem powiedzieć, że impreza zaczyna się o 21:00 przyjdę po Ciebie o 20:30, ok?
JA: Spoko.
*kolejny dzień*
Wczoraj wieczór spędziłam przed telewizją. Dzisiaj nie miałam co robić.
Dziadek chciał żebym poszła do sklepu i kupiła mu ulubiony jego napój. Oczywiście, zgodziłam się.
Poszłam, jak zwykle do tego samego sklepu, tą samą drogą. Przez park. Zobaczyłam ten murek, tak, ten, na którym był Dawid. Zobaczyłam Go znowu. Chciałam krzyknąć ,,Dawid!'', ale pomyślałam, że nie będę mu przerywała. Niech śpiewa. Dlatego usiadłam na murku obok niego i zaczęłam śpiewać razem z nim.