wtorek, 15 września 2015

ROZDZIAŁ 24, ,,Impreza zaliczona"

Przywitaliśmy się przytulasem jak zawsze.
- Pięknie wyglądasz.- powiedział Dawid, a mnie zatkało.
- Ekhm, dzięki.
- Nie pamiętam czy mówiłem, ale jestem z ciebie mega dumny.
- Co ty gadasz? Może i dobrze wypadłam, ale ty i tak byłeś najlepszy.
- Nie wiesz co mówisz...
I tak gadaliśmy na setki tematów.

Dom Marcina był mega duży, nie wiedziałam ile ma pokoi i zakamarków czy też tajemnic i chyba to najbardziej mnie denerwowało czy też podekscytowało.
Przed domem znajdował się wielki ogród kolorowych kwiatów i krzewów oraz jeden, długi chodnik prowadzący do pięknych, brązowych drzwi domu.
Gdy weszłam, moją uwagę zwróciły portrety- były dość duże, ale ciekawie wykonane. Po przeciwnej stronie byla   jakaś szafka, a na przeciwko schody ciągnące na górę. Szczerze? Chciałam obejrzeć każdy pokój tego domu, ale wiedziałam, ze jestem w gościach i tak nie wypada.
Marcin serdecznie i z uśmiechem na twarzy nas przywitał, a my wreczylismy czekoladę i jeszcze jakieś drobiazgi.
W salonie na czerwonej, skórzanej kanapie siedział chyba cały Aloha Team, więc się z nimi przywitałam.

*1,5 godz pozniej*
Dawid po kilku drinkach zaczął zachowywać się nie zbyt swojo, zresztą tak jak inni- niektórzy śpiewali i poruszali się na stołach, inni palili papierosy na balkonie, a jeszcze inni zasynali na łóżkach.
Jako, ze ja nie lubię dużo pić, to nawet teraz przy takiej okazji tego nie robiłam i jako jedyna ze wszystkich byłam trzeźwa.
Siedząc przy stole, obserwowałam Dawida, któremu chyba już mocniej odbijało i zaczął łapać którąś dziewczynę za pośladki. Nie zbyt miło się wtedy czułam, ale nie miałam powodów być na niego zła skoro nie jest moją własnością czy moim chłopakiem. Jest moim przyjacielem. TAK, PRZYJACIELEM.
Nie miałam ochoty patrzeć na to, jak nastolatek zabawia się z innymi laskami, bo chyba odczuwałam zazdrość, dlatego wyszłam z pomieszczenia szybkim krokiem.
Nie zauważyłam kiedy, a Dawid był tuż za mną i mnie obejmował, pytając co mi jest.
- Nic.- odpowiedziałam obojętnie.
- Przecież widzę...
- Mówię, ze nic to nic. Nie zrozumiałeś?- poczułam, ze za mocno mnie poniosło.
- Zazdrosna jesteś czy mi się wydaje?
Przemilczałam to, bo nie wiedziałam czy powiedzieć prawdę czy skłamać.
- Naprawdę?- tutaj popatrzył na mnie i bawił się moimi włosami.- Przepraszam, nie wiedziałem.
- Nie twoja wina. Mój problem, ze traktuję cię jak swoją własność.- odwróciłam twarz w inną stronę.
- Ej, nie mów tak. To normalne, ze zależy Ci na drugiej osobie, jeżeli w naszym przypadku tak jest.- niby był po kilku kieliszkach, ale dobrze gadał...
- Hm, chyba traktuje cię tak bo myślę, ze cię stracę, a nie mam tu nikogo bliższego nu ciebie.
- Pewnie tak, ale ja będę przy tobie mimo wszystko, pamiętaj mała. A teraz już nie smutaj, bo mamy powody do radości przecież, zapomniałaś?
- No w sumie... idźmy się bawić!

Zabawa trwała do samego rana.
Wszyscy, którzy znaleźliśmy na ten imprezie nocowali tutaj, bo nie byli w stanie wrócić do domu. Różnie spaliśmy... Ja z Dawidem na łóżku w jakiejś jasnej sypialni, chociaż trudno mi było go tam zaprowadzić, bo ledwo trzymał się na nogach. Marcin sam na kanapie w salonie, tak, na tej czerwonej. Jakiś koleś na stole kuchennym, nie mam pojęcia czy było mu tam wygodnie, ale cóż... jego sprawa, haha. Karla z Sara i jeszcze jakąś dziewczyną e drugiej sypialni, a reszta nie wiem gdzie, bo nie sprawdzałam.
Kiedy wstałam, budzik wskazywał 9:54 i jak się okazało byłam pierwszą, która się obudziła. Poszłam na początku do toalety, związałam włosy żeby było mi wygodniej i poszłam do kuchni. Lodówka była pusta, ale nazbierałam składniki na naleśniki. Miałam nadzieję, ze każdemu będzie pasowało.
Już nakładałam jedzenie na talerze, gdy usłyszałam odgłosy kroków w moja stronę.
- A co moja księżniczka tak wcześnie tutaj robi?- zapytał Dawid, podchodząc od tyłu i szepcząc do ucha.
- O proszę, jakie golabeczki.- zgrywała się Sara.
- Weź przestań.- odpowiedziałam jej. - Zrobiłam nalesniki, chcecie?
- No pewnie.- odpowiedzieli jednocześnie chłopak z dziewczyną.
I tak po kolei schodzili się inni, narzekając, ze źle się czują.
Tylko ja pamietalam wszystko z wczorajszego dnia.
Prawie kazdy pytał, czy nie zrobił wczoraj nic głupiego czy też kompromitującego, co było tego dowodem.
Była już 11, moim zdaniem czas, żeby wracać do domu, bo co za dużo to nie zdrowo.
Zaczęłam szukać swojej torebki i telefonu, podczas gdy Dawid brał prysznic, żeby normalnie wyglądać, bo wczoraj nie źle zabalował.
Po 20 minutach wyszedł cały pachnący i świeży. Wyglądał jak nowonarodzony, haha. Ale na pewno wydawał się bardziej przystojny niż kilkanaście minut wcześniej.
Pożegnaliśmy wszystkich i zadzwonilismy po taryfę, bo Dawid nie miał ochoty siedzieć i dusic się między ludźmi w mpk czy tramwaju.
Samochód wysadzil nas pod moją klatkę, gdzie przytuliliśmy się na pożegnanie i Dawid poszedł do domu, a ja na górę.
Weszłam do domu i od razu zobaczyłam miauczace do mnie koty.
- Oo, Magda, wybawilas się tam?- zapytała babcia.
- Tak, świetnie było.
- A wyspałaś się czy nie zdazylas?- powiedziała, śmiejąc się.
- Spałam trochę, ale przyznam, ze bym się jeszcze przespala.
- A głodna nie jesteś? Pierogi zrobiłam, może zjesz?
- No dobrze, zaraz sobie nałożenia, tylko umyję ręce.
Zjadłam chyba 6 pierogów, mimo, ze u Marcina już jadłam śniadanie.
Przebrałam się w domowe ubranie i poszlam do swojego pokoju.
Nie miałam siły nawet pisać w pamiętniku, temu jak tylko się położyłam to zamknęłam oczy, a po kilku minutach już spałam.
Była 14 jak zadzwonił telefon, który oczywiście wyrwał mnie ze słodkiego snu. Cholera, czemu jak coś mi się śni i to jeszcze coś pięknego, to muszą mnie budzić?
- Haloo..- wykrztusiłam zachrypnietym głosem.
- Cześć coreczko, nie przeszkadzam?
- Hej, wczoraj byłam na imprezie i byłam zmęczona temu teraz spałam, ale tyle snu mi wystarczy, haha. Co u ciebie?
- Mam niespodziankę! Przyjeżdżam już jutro!
- Co? Ale jak to? Tak wcześnie?
- Tak to! Nie cieszysz się?
I tutaj nie byłam pewna mojej radości, ale mimo to odpowiedziałam, ze bardzo się cieszę.
Dalsza rozmowa była bardzo krótka, bo mama musiała wracać do pracy.
Ja jeszcze polezalam, ale po chwili babcia zawołała mnie na obiad.
- Słuchaj wnusiu, ja tak pomyślałam, ze skoro Dawid to twój przyjaciel to może wypadałoby zaprosić go do naszego domu?- mówiła podczas jedzenia.
A no tak... przecież ja do niego chodzę kiedy chcę, a on u mnie mo był ani razu. Zrobiło mi się głupio. Kurczę, nawet nie myślałam o tym.
- Dobra myśl. To może jeszcze dzisiaj, bo jutro mama przyjeżdża i nie będzie jak?
- Mi pasuje.
Pisałam z Dawidem sms-y, i wymyslilismy, ze najpierw wybierzemy się rowerami nad jezioro, a potem pójdziemy do mnie. Szczerze, to nawet nie wiedziałam, co będziemy u mnie robić, ale cóż.

Nad jeziorem było mnóstwo dzieci, rodzin i par, którzy pewnie korzystali z wolnych dwóch miesięcy. Niektórzy byli rozłożeni na piachu, inni na trawie, a ludzie po drugiej stronie jeziora lowili ryby.
Dawid jak to on, szalony jeszcze dzieciak, kiedy tylko dowiedział się, ze jest ciepla woda- wskoczył do niej i zaczął pływać. Dużo razy mnie wołał, ale nie reagowalam. W końcu chłopak podszedł do mnie i pociągnął za rękę. Razem wpadliśmy do wody. Byłam odrobinę wkurzona, ze będę mokra, ale po chwili juz o tym nie myślałam. Kwiat zaciągnął mnie na zjeżdżalnie i razem zjezdzalismy z pluskiem do wody. Niektórzy dziwnie na nas patrzyli, ale nie zwracalismy na nich uwagi, po prostu byliśmy sobą.
Po godzinnej kąpieli wylozylismy się na trawie razem objęci i suszylismy się, a ja przy okazji lekko się próbować opalic.

Około 18 znaleźliśmy się u mnie w domu, ale byliśmy padnieci po wycieczce rowerami, dlatego walnelismy się na łóżko. Troche porozmawialismy, a potem wzięliśmy laptopa i przegladalismy portale społecznościowe.