- Dawid, proszę cię, słyszałeś jak ja wyję?
- Nie. Słyszałem jak pięknie śpiewasz.- powiedział chłopak z uśmiechem.
W tej chwili zapukał ktoś do drzwi. Dawid poszedł otworzyć i tak jak myślałam ujrzałam Mateusza i Daniela. Oczywiście przywitałam się z nimi.
- To co, gotowi?- zapytał Dawid.
- Tak.- każdy powiedział w swoim tempie.
- Chłopacy, okazało się, że śpiewa ze mną Magda, więc wokal jest powiększony o jedną osóbkę ze ślicznym głosem.- powiedział Kwiat, spoglądając znacząco na mnie.
Nie chciałam robić problemu dlatego nic nie odpowiedziałam, tylko lekko się uśmiechnęłam.
Próba trwała mniej więcej dwie godziny, ale zdecydowali, że trzeba jeszcze poćwiczyć. "Zdecydowali" bo ja nic nie mówiłam, tylko odwaliłam swój kawałek piosenki i tyle.
Chłopacy wyszli, a mnie Dawid jeszcze zatrzymał.
- Świetnie ci szło. Masz boski głos!- usłyszałam od niego.
- Nie przesadzaj... Dla ciebie lepiej szło.- odpowiedziałam chyba zarumieniona.
- Oj przestań...
Nie dość, że próba długo trwała to chłopak chciał abym obejrzała z nim film, a ja jak to ja, nie mogłam dla niego odmówić.
*2 godziny poźniej*
W domu postanowiłam poleżeć na łóżku, ale weszły do mnie moje kotki (tak wiem, dawno o nich nie mówiłam, ale jakoś nie miałam czasu) i chciały się pobawić. A jak odmówić małym słodziakom? Właśnie, nijak. Bawiliśmy się dobre 30 minut, potem babcia zawołała mnie do kuchni na kolację. Na deser miałam ciasto upieczone przez babcię.
- Madziu, jutro przyjedzie ciocia Ewa z wujkiem.
- Oo, o której?- spytałam zdziwiona.
- Mówili, że będą o 13.
- To fajnie, dawno ich nie widziałam.
- I jak, smakuje ciasto?
- Przecież wiesz, że każde twoje ciasto jest pyszne.- powiedziałam, opychając się smakołykiem.
- Wnusiu, jesteś zmęczona?- nie wiedziałam czemu babcia mnie o to pyta.
- Nie, a czemu pytasz?
- Bo karma dla kotów się skończyła i pomyślałam, że mogłabyś się przejść do sklepu, co ty na to?
- No pewnie.
- Ta co zawsze. I uważaj na siebie.
- Dobrze.
Poszłam jak zwykle do tego samego sklepu i jak zwykle, aby skrócić sobie drogę postanowiłam pójść przez park.
- Dobry wieczór. - weszłam do sklepu. Wzięłam karmę i podeszłam do kasy.
- Madziu, a co ty tutaj robisz? Dziś miałaś chyba wyjeżdżać, hm? Coś się zmieniło?- wypytywała pani Jadzia.
- No tak, okazało się, że wyjeżdżam tydzień przed wakacjami.
- Cieszysz się pewnie, co?
- Bardzo.- uśmiechnęłam się.
- No dobrze, 4.60 zł, poproszę.
Podałam dla pani Jadzi pieniądze, otrzymałam resztę i już miałam wychodzić:
- A słuchaj Madziu, może chciałabyś zarobić kilka groszy?- bardzo zdziwiłam się propozycją.
- Yy,- zaczęłam się jąkać- a w jaki sposób?
- Ja mam już swoje lata i ciężko mi zbierać owoce z sadu, pomogłabyś mi?
- Z chęcią.
- To przyjdź jutro około 18, wtedy nie będzie już tak gorąco.
- Dobrze, do widzenia.
Wyszłam. Idąc przez park, przeszłam obok murku, na którym Dawid lubił śpiewać. Na miejscu jak się okazało był chłopak, ale nie sam...z dziewczyną. Z dziewczyną, której nie znałam. Na szczęście mnie nie zobaczyli i nadal siedzieli blisko siebie i śpiewali. Postanowiłam, że im szybciej pójdę, tym będzie lepiej. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz