czwartek, 23 lipca 2015

ROZDZIAŁ 20, ,,Spotkanie Dawida z Idą''

*oczami Dawida*
Była mniej więcej 13:00, gdy poszedłem pod blok mojej byłej dziewczyny- Idy. Szczerze, to nawet nie wiedziałem co jej powiedzieć, ale jedno było pewne: musiałem jej wytłumaczyć, że ma zostawić Magdę. No bo przecież co ona jej zrobiła?
- Oo co za miłe spotkanie.- powiedziała dziewczyna, podchodząc do mnie niespodziewanie od tyłu.
- No widzisz... Mam sprawę.
- Hmm, no słucham? Jaką?- mówiła, kpiąc.
- Zostaw Magdę, ona nic ci nie zrobiła. Powinnaś być na mnie zła, a nie się odgrywać na niej. Przestań do niej pisać i nachodzić, a przede wszystkim straszyć.- powiedziałem pewny siebie.
- Dzielny książę przyszedł bronić swojej księżniczki, czy mi się wydaje?- śmiała mi się prosto w twarz.
- Daruj sobie, proszę cię.- nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ja tylko mówię prawdę. Nie chcę patrzeć jak ty i ona chodzicie razem na podwórku i się śmiejecie. Mam dosyć, to ja jestem twoją dziewczyną. Nie możesz się z nią spotykać!- zaczęła krzyczeć.
- Ale Ida... My już dawno ze sobą nie jesteśmy, oszalałaś?
- Nie, po prostu nadal cię kocham i chcę z tobą być! Pamiętasz, jak się do mnie przytulałeś? Jak mówiłeś, że bardzo mnie kochasz? Że chcesz ze mną być? Pamiętasz to wszystko? Ja chcę żeby nadal tak było, rozumiesz?!
- Dziewczyno, opanuj się. Z nami jest k-o-n-i-e-c. Zrozumiałaś?- nie poznawałem Idy, to była jakaś obca kobieta, która zachowywała się jak ktoś chory. Miałem wrażenie, że coś z nią jest nie tak.
- Nie, nie, nie. Nadal jesteś mój, a ja jestem twoja. No chodź, wiem, że chcesz mnie pocałować.- przysunęła się do mnie i zaczęła się przytulać.
- Co ty robisz? Idź do domu i to przemyśl. Mam nadzieję, że zrozumiałaś to, co ci powiedziałem. Do zobaczenia.
- Już? Już idziesz? Zadowolony? 
Nic nie odpowiedziałem, nawet nie miałem najmniejszego zamiaru już się odzywać. Nie poznawałem jej... I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu była moją dziewczyną...Moją dziewczyną, którą kochałem i nazywałem całym światem...Brak słów. 
Nie byłem w humorze, temu chciałem się przejść. Ale spacer dla mnie jest niczym...Poszedłem do domu po gitarę i wyszedłem bez słowa do parku. I zacząłem śpiewać. Zamknąłem oczy i czułem się jakbym sam był na świecie, tylko ja i muzyka. 
Nie pamiętam ile tam siedziałem. Wiedziałem tylko, że czułem się tam po prostu najlepiej.
*oczami Marceliny*
Około 13:20 byłam w domu. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku. Nie miałam z kim podzielić się uczuciami, dlatego wyżaliłam się na kartkach.
Kiedy zapisałam prawie 3 strony, zadzwoniła mama. Pod koniec naszej 20 minutowej rozmowy dowiedziałam się, że przyjedzie za tydzień, aby mnie odwiedzić. Nie powiedziała powodu, powiedziała, że chce zobaczyć co u mnie, a przy okazji odwiedzić dziadków. I tyle. Zrobiła mi wielką niespodziankę! Naprawdę się cieszyłam, ale martwiłam się, że może być inny powód tego przyjazdu. Ale cóż...
Poszłam do babci i od razu powiedziałam jej o wizycie mamy, a ona powiedziała, że wie o tym i cieszy się, że w końcu ją zobaczy. Dziadek zareagował prawie tak samo. 
Była 14:30, czyli pora obiadu. Dzisiaj był kurczak, ziemniaki i kapusta kiszona. Nie odchudzałam się tak jak inne nastolatki, które uważają, że są grube (chociaż w większości przypadkach są chude jak patyk, tylko sobie wmawiają, że mają nadwagę itp.), dlatego nie patrzyłam na to, co jem. Ważne było to, czy mi smakuje. 
Po obiedzie byłam w pokoju i oglądałam seriale, bawiłam się z kociakami, pisałam na Facebook' u, czyli nic ciekawego. I tak dotrwałam do 17:30. Poszłam się ogarnąć, bo przecież byłam umówiona z Panią Jadzią. Miałam tam 20 minut drogi, temu już 17:38 wyszłam z domu. 

- Dzień dobry!
- Dzień dobry, dzień dobry, Madziu! Nie chcę ci zabrać wiele czasu, więc chodź od razu zaprowadzę cię do sadu i powiem co będziesz robiła.
Uśmiechnęłam się i poszłam za panią Jadzią.
- Oo...tutaj.- powiedziała, podając mi wiaderko.- Jakbyś nie dosięgała to obok stoi drabina. Najlepiej, żebyś zebrała jak najwięcej czereśni i wiśni bo chciałabym zrobić kompot. Jeśli do 19:00 nie wyrobisz się, to już odpuść sobie bo wiem, że pewnie chcesz jeszcze mieć czas dla siebie wieczorem.
- Dobrze. To w takim razie zabieram się do roboty.
Godzinę później zeszłam z drabiny, wzięłam uzbierane 2 i pół wiaderka i dałam je Pani Jadzi.
- No, no to ile chcesz za to?- spytała się mnie.
- Obojętnie. Może pani nawet nic nie dawać.- uśmiechnęłam się.
- Jak to? Za taką pracę trzeba. Wystarczy 30 zł?
- Pani Jadziu, niech pani nie przesadza, to tylko pomoc w zbieraniu owoców, 15 zł zupełnie wystarczy na coś drobnego.
- Masz przynajmniej 20 zł.
- Ohh, no dobrze, bardzo dziękuję.- i poszłam.
Po drodze postanowiłam zajść do Dawida i zobaczyć co u niego. Bardzo się martwiłam spotkania jego z Idą, nie wiedziałam co tam się stanie, a on nawet nie wysłał mi sms'a.
Ale kiedy zapukałam, drzwi otworzyła jego mama:
- Dzień dobry, Magda.
- Dzień dobry, jest Dawid?
- Nie, wyszedł około 13:00 i jeszcze go nie ma, nie mam pojęcia gdzie się podziewa.
- No dobrze, w takim razie, do widzenia.
Dawida nie ma jeszcze w domu? Dlaczego? Co on robi? Czy coś mu się stało? Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem. Nie odpisywał na sms'y ani nie odbierał połączeń. Coś było na rzeczy...Tylko co?
Pomyślałam, że mógłby być na murku i chciałam tam pójść, ale nie byłam pewna czy go tam zastanę. Ale w sumie...Przecież to jego ulubione miejsce, w którym lubił się wyciszyć. Więc poszłam.
I tak jak myślałam- siedział na murku z gitarą. Co śpiewał? Oczywiście kolejną piosenkę Rihanny. Widocznie to go uspokajało. Chłopak miał talent do śpiewania i nie dało się tego ukryć.
Podeszłam do niego od tyłu i lekko przytuliłam. Poczułam taką ulgę, że nic mu nie jest i jest cały. Dawid w tej chwili przerwał piosenkę i spojrzał na mnie.
- Magda? A co ty tu robisz?
- Martwiłam się o ciebie, czemu nie odpisujesz ani nie odbierasz?
- Nie słyszałem, widzisz co robię.
- Dawid, ale ja myślałam, że coś ci się stało!
- No dobrze, przepraszam. Chciałem na chwilę odizolować się od świata po prostu.
- Na chwilę?! Z tego co powiedziała mi twoja mama, to siedzisz tu już dobre 7 godzin!
- Co?! Ty tak na serio?
- Tak, Dawid, na serio.
- Straciłem poczucie czasu, chciałem zająć się muzyką.
- Ok, spoko, rozumiem, ale mogłeś napisać jak było na spotkaniu z Idą, prawda?
- No niby tak. Więc zaczęła na mnie krzyczeć i wspominać nasze wspólne chwile, a potem zaczęła się do mnie tulić, na co ja ją odepchnąłem i poszedłem. Po prostu jej nie poznałem, zachowywała się masakrycznie.
- Aż tak z nią źle?
- Tak, wydaję mi się, że coś z nią jest.
- I co teraz zrobisz?
- Nie wiem. Chyba pójdę któregoś dnia do niej do domu i się czegoś dowiem.
- Hmm, nie wiem. Zrób jak uważasz. Mam nadzieję, że to się wkrótce skończy, bo już mam dość. Uważaj na siebie, proszę. Ja muszę już lecieć do domu, trzymaj się.
- Ty też na siebie uważaj, szczególnie przez najbliższe kilka dni, papa.- przytuliliśmy się.
- Ok, A ty wracaj do domu, bo twoja mama się martwi.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdzial jak kazdy poprzedni <3 kiedy następny?? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslimy, ze w czwartek powinien siepojawic :)j

      Usuń