sobota, 20 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 16, ,,Naprawdę się tego nie spodziewałam"

Stanął z miną taką, jakby zobaczył ducha. Serio. Nie wiedziałam co mu jest, aż w końcu się odezwał:
- Magda?! - zdziwił się- Co ty tutaj sama robisz?
- Tak, to ja. W sumie to nie wiem co mnie tu przyciągnęło... Coś, gdzieś tam w środku namawiało mnie, abym tu przyszła. Tak w ogóle to wyszłam z domu, żeby pożegnać się... z Gorzowem. Byłam w wielu miejscach, a teraz doszłam tu.
- Dlaczego nie weszłaś do mojego domu?
- Nie chciałam się narzucać. I w sumie dobrze zrobiło mi to, że siedziałam tu sama, bo przypominałam sobie wszystkie chwile. Te najwspanialsze i te trochę gorsze. Uświadomiłam sobie jak bardzo jesteś mi ważny ze swoją ekipą.
- Ty też jesteś dla mnie mega ważna, nigdy cię nie zapomnę. Będziemy przyjaciółmi na zawsze, ok?
- Ok.
- To co, może wejdziesz do środka?
- Nie, dzięki. Pójdę już do domu żeby dziadek się nie martwił.
- Zaczekaj. O której jutro wylatujesz?
- 15:45.
- Spoko. Trzymaj się, wiem, że jesteś silna.
Przytuliliśmy się na pożegnanie.
Szłam ulicami, na których mogłam spotkać najmniej ludzi, ponieważ chciałam iść w ciszy.
Weszłam do domu, a tam zastałam dziadka, który od razu powiedział, że musimy porozmawiać.
- Co chciałeś mi powiedzieć?- zapytałam, siadając troszkę zmęczona na fotelu.
- Zapewne słyszałaś przed wyjściem, że rozmawiałem przez telefon, prawda?
- Noo..tak.
- To dzwoniła mama.
- Pewnie chciała powiedzieć, że dziękuje za to, że wytrzymaliście ze mną, zgadłam?
- No nie do końca. Słyszałem, że nie  chcesz stąd wyjeżdżać... Szczerze, to mi też będzie bez ciebie smutno. I właśnie w tej sprawie mama dzwoniła. Zdecydowaliśmy, że...
Dziadek w tej chwili się zatrzymał.
- Że co? - byłam ciekawa.
- ...że zostaniesz u nas do końca wakacji! Oczywiście, jeśli tego zechcesz.
Nie mogłam nic powiedzieć. Kompletnie nic. Łzy zaczęły spływać po policzku. Łzy szczęścia.
- Jezu... Dziadku... Dziękuję ci z całego serca! Jesteś najlepszy! - krzyczałam, tuląc się do niego.
Rozmawiałam jeszcze dłuższą chwilę na ten temat. Babcia nic jeszcze nie wiedziała o tym, że zostaje dłużej. To miała być niespodzianka.
Musiałam się pochwalić tym, że zostaję w Gorzowie dla Dawida. Bez namysłu wysłałam mu sms'a. Chłopak chwilę potem odpisał, że zaprasza mnie na imprezę organizowaną u niego w domu, która będzie się jutro specjalnie dla mnie.
Weszłam prędko na Facebook'a i zaczęłam pisać do Aloha Team'u, że jednak jeszcze zostaje. Każdy się cieszył łącznie ze mną
Po chwili przypomniałam sobie, że nie byłabym taka szczęśliwa, gdyby nie mama, która to wszystko zrozumiała i załatwiła. Zadzwoniłam do niej, mimo, że było już poźno. Rozmawiałyśmy około 20 minut.
Nie miałam siły się rozpakować, więc poszłam się umyć i dosyć szybko zasnęłam.


środa, 3 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 15, ,,Zdecydowanie za szybko"

Okazało się, że babcia nie może do końca poruszać ręką, więc lekarze zrobili prześwietlenie, które wykazało pękniętą małą kosteczkę. Pracujący w szpitalu powiedzieli, że się tym zajmą, ale dziś członek mojej rodziny nie pójdzie do domu.
Tak więc posiedziałam z dziadkiem trochę na oddziale i po chwili pojechaliśmy z powrotem. Wracaliśmy taryfą i akurat przy słupie ogłoszeń obok galerii, stanęliśmy w korku. Zaczęłam się przyglądać różnym karteczkom wiszącym na nim, a szczególną moją uwagę zwrócił mega duży i mega kolorowy plakat z napisem "Askana Łowi Talenty". Od razu skojarzyłam sobie ten tekst, bo przecież już się z tym spotkałam, ale kompletnie o tym zapomniałam. Musiałam koniecznie przypomnieć o tym dla Dawida.
Nie mogłam dłużej czekać dlatego wzięłam telefon i napisałam do niego sms'a.
<DAWID>
Ja: Siema, jestem przy galerii, zobaczyłam ogłoszenie o Askanie, pamiętasz? To już za tydzień.
Dawid: Hej, hej. Dzięki, że mi przypomniałaś. :-) Będziesz mogła dzisiaj do mnie wpaść?
Ja: Hm... Nie zbyt. Jutro przecież wyjeżdżam... Nie będę z tobą na Askanie, przepraszam.
Dawid: Co?! Jesteś tu nie całe 2 tygodnie...przynajmniej tak się zdaje. Nie może być tak, sam sobie nie poradzę. Cos wymyślę. A jak babcia?
Ja: Lekarze wykryli, że coś jest z ręką, jutro wyjdzie prawdopodobnie.
I nagle wszystko do mnie dotarło... Wyjazd, czyli coś czego pragnęłam w pierwszych dniach mego pobytu, a teraz coś czego nienawidzę. Tak szybko zleciało... Nie chcę się rostawać z Dawidem, tylko nie to, proszę. Muszę jednak się z tym pogodzić, nie ma innej opcji.
Dawid: Będzie dobrze, nie martw się.
Ja: Mam nadzieję. Jadę właśnie do domu i będę się pakować. Do potem, mam nadzieję, że do potem.
Dawid: Trzymaj się mała.
Naprawdę nie chce wyjeżdżać. Nie sądziłam, że mi się tu spodoba, serio.
Zadzwoniłam do mamy... I tak, przyznam się, że płakałam, a nawet teraz jeszcze łzy spływają mi po policzkach. Rozmawiałam z mamą o tym, jak bardzo nie chcę wyjeżdżać, jak bardzo chcę zostać. Wydaje mi się, że zrozumiała. Powiedziała, że oddzwoni wieczorem. Po chwili zadzwonił telefon stacjonarny dziadka. Po odebraniu, kazał mi pospiesznie iść do łazienki i wymyć twarz z łez. Wtedy zrozumiałam, że to było po to, abym nie słyszała rozmowy. A że nie jestem hamska, to nie próbowałam podsłuchiwać. W końcu dorośli mają swoje sprawy, nie?
Pakowałam się kilka godzin, szło mi tak wolno, a tak się zmęczyłam. Tylko nie wiem czym: pakowaniem czy płaczem? A może tym i tym?
Do końca jeszcze gotowa nie jestem w każdym razie.
Postanowiłam wyjść sama na spacer, pobyć troszeczkę sama, pomyśleć, a szczególnie pożegnać się z Gorzowem, z miastem, którego nie chcę opuszczać.
Po bezcelowym chodzeniu poszłam pod blok Dawida. Sama nie wiedziałam do końca po co, ale usiadłam na schodkach klatki i wspominałam. Wspominałam wszystko, dosłownie.
I pomyślałam o Idzie. W końcu zrobię jej dobrze i się odczepię od Kwiata, dokładnie tak, jak ona by chciała.
Nagle zapaliło się światło w klatce. Ktoś wychodził z domu. Był to Dawid, nie chciałam żeby mnie zauważył, ale niestety.




sobota, 30 maja 2015

ROZDZIAŁ 14, ,,Kolejne wiadomości, długo jeszcze?''

Kolejne, bardzo irytujące wiadomości przyszły do mnie dzisiejszego poranka.
,,Mam nadzieję, że będzie u ciebie jeszcze gorzej, już ja się o to postaram''
,,Jak tam z Dawidem? Musisz wiedzieć, że już nie długo nie będzie Wam tak kolorowo''
Tak, to właśnie napisała Ida.
Dzień zaczął się nie tak jak powinien. Ale trudno, życie się jeszcze nie kończy. Za 3 godziny miałam jechać po babcię. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie płatki, dla dziadka kanapki. Kawy robić nie musiałam, bo on jest jak ranny ptaszek, wstał o 5;00 i zdążył już ją wypić.
Ogarnęłam się i zadzwoniłam do Dawida.
- No hej Dawid, musimy porozmawiać. Najlepiej jak najszybciej.
- Cześć, możesz jaśniej mówić?
- Chodzi o Idę. Mógłbyś zaraz przyjść do parku?
- Jasne, za 10 minut będę tam gdzie zawsze, na murku.
*oczami Dawida*
Kiedy usłyszałem imię 'Ida', wiedziałem, że rozmowa na 99,9% nie będzie przyjemna, ale cóż...
Miałem serdecznie dość tej dziewczyny, która nie dawała mi spokoju. Fakt, byliśmy w związku, ale już nie jesteśmy, a to nie znaczy, że chcę nadal się z nią 'przyjaźnić' czy coś w tym stylu. Przecież ona jest o mnie zazdrosna... Te głupie wiadomości do Magdy, to porażka. Ida ma coś nie po kolei w głowie. Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłem.
Poszedłem się ubierać i wyszedłem z domu.
*oczami Magdy*
Szybko się zebrałam i wyszłam bez tłumaczeń z domu. Powiedziałam tylko, że będę za 30 minut.
- Szybko przyszedłeś, heh.- powiedziałam.
- Jak prosiłaś.- uśmiechnął się chłopak.
- Dzisiaj dostałam kolejne wiadomości, wiesz?
- Jezu, od Idy, zgadłem?
- Niestety. Ta dziewczyna ci nie odpuści. Musisz coś z tym zrobić Dawid.
- Ale ja nie mam pojęcia co...
- Porozmawiaj z nią.
- Wątpię czy mnie zrozumie, ale spróbować można.
Musieliśmy się żegnać po kilkunastu minutach bo musiałam jechać po babcię.
Niestety gdy zajechaliśmy z dziadkiem do szpitala, okazało się, że nie będzie łatwo zabrać ją stamtąd...

sobota, 16 maja 2015

ROZDZIAŁ 13 ,,Szpital''

Najpierw pomyślałam, że był to dziadek, ale myliłam się. Z babci telefonu dzwonił ratownik medyczny. Wszystko tak szybko się działo... Nie nadążałam, mnóstwo pytań, oczekiwanie na odpowiedzi i resztę informacji o członku mojej rodziny.
- Pani babcia miała wiele szczęścia, ale zabieramy ją do szpitala na wszelki wypadek.- powiedział facet.
- Ale jak to? Co się stało?- sypałam pytaniami.
- Proszę przyjechać na miejsce, wtedy dowie się pani więcej.
Byłam zdenerwowana, że nie mógł udzielić mi informacji przez telefon. Nie mogłam dłużej zwlekać, dlatego zamówiłam taksówkę i pojechałam do szpitala.
A no fakt... nie spytałam się do jakiego... Trudno, pojadę do tego, który znajduje się najbliżej domu.
No i trafiłam.
- Dzień dobry. Jestem wnuczką tej pani, którą przed chwilą przywieźli. Mogę się dowiedzieć co się stało?- bez zastanowienia nad tym, co mówię, palnęłam.
- Dzień dobry, sama tu jesteś? Zadzwoń po kogoś z rodziny, to dosyć ważne. Z tego co wiem, to nic poważnego się nie stało, ale lekarze woleli mieć 100% pewności. Pani babcia przechodziła przez przejście, gdy potrącił ją samochód.
Przez dłuższą chwilę nie dałam rady wymówić ani słowa.
- Czy babcia będzie chodzić? Będzie wszystko dobrze, prawda?- zadałabym więcej pytań, ale nie było czasu.
- Tak, tak, niech pani się nie martwi.- odpowiedziała lekarka.
- Mogłabym się z nią zobaczyć?
- Teraz nie ma takiej możliwości, może za kilkanaście minut.
- No dobrze, w takim razie zadzwonię po dziadka.
I odeszłam. Usiadłam na krześle, zatelefonowałam do dziadka i natychmiast wytłumaczyłam co się stało. Oczywiście mówiłam żeby się nie martwił, a sama z nerwów ledwo siedziałam na miejscu.
Dziadek za 20 minut już był. Wbiegł to szpitala, jak nie wiem kto. Zaczął się oglądać na prawo i lewo, aż w końcu zauważył mnie i zaczął pytać.
Czekaliśmy około 30 minut aż w końcu wyszedł do nas lekarz.
- Pani Tereska miała dużo szczęścia, zrobiliśmy badania, wszystko dobrze. Jutro będzie mogła wrócić, przynajmniej tak myślę, bo nie widać nic niepokojącego.
Odetchnęliśmy z ulgą.
- To dzięki Bogu, możemy się z nią zobaczyć?- zapytał dziadek.
- Tak, ale nie na długo.
Kamień spadł mi z serca jak zobaczyłam uśmiechniętą babcię leżącą na szpitalnym łóżku.
- Kupcie sobie coś na kolację, bo mnie dziś w domu nie będzie.- powiedziała. Jak zwykle martwiła się o nas, a nie o siebie.
- Babciu! To naprawdę miłe z Twojej strony, że się o nas martwisz i chcesz aby niczego nam nie brakowało, ale teraz to ty musisz zadbać o siebie.
- Teresa... znowu zaczynasz? Rozmawialiśmy na ten temat.- odezwał sie dziadek.
- No dobrze, dobrze, uspokójcie się już.- zaśmiała się babcia.
- Jak się czujesz?- zapytałam.
- Lepiej no, lepiej.
Musieliśmy się z babcią już żegnać, bo lekarz kazał dla niej wypoczywać.
Pojechaliśmy do domu, dziadek zamówił pizzę, wzięłam laptopa i weszłam na Skypa. Musiałam powiadomić o wszystkim mamie, żeby potem na mnie się nie wkurzyła, za to, że nie powiedziałam jej o tym.
Rozmawiałyśmy dobre pół godziny, ale dziadek powiedział, że już jest późno, a ja jestem zmęczona, więc powinnam się położyć.
Wzięłam prysznic, poszłam do dziadka, aby powiedzieć żeby spokojnie spał, a jutro tak jak powiedział lekarz, pojedziemy po babcię.
Wskoczyłam do łóżka i sprawdziłam komórkę. Miałam 6 nie odczytanych wiadomości, oczywiscie każda od Dawida. Każda typu: Co się stało, czemu nie odpisujesz?
Nie miałam siły opisywać dzisiejszego wydarzenia, dlatego zadzwoniłam. Rozmowa trwała około 15 minut.
Miałam dość tego dnia, temu już o 21.30 poszłam spać.

piątek, 1 maja 2015

ROZDZIAŁ 12 ,,Wesołe Miasteczko''

Nie zbyt długi rozdział, ale zawsze coś. :)
Chwilę poźniej poszliśmy na Wesołe Miasteczko, tak jak zażyczył sobie Dawid.
*na miejscu*
-Chodź, Madzia, pójdziemy na tą karuzelę, ha ha. 
-Pewny jesteś? Jeszcze się wystraszysz i rozpłaczesz. - powiedziałam, śmiejąc się.
-Nie, chyba nie będzie aż tak źle, a nawet jeśli to mam przy sobie osobę, która mnie pocieszy, he he. 
Kupiliśmy 'bilet' na tę karuzelę i kręciliśmy się na niej w kółko. 
Po niej i innych atrakcjach, spotkaliśmy pod jakimś sklepem Karlę. 
-Siema.- powiedziała dziewczyna.
-Hej, co tu robisz?- spytał chłopak. Ten to ciekawski, ha ha.
-Hej.- na samym końcu ja się odezwałam.
-Nie ma co robić w domu, to się po podwórku szlaja, a wy co tutaj robicie? Hm?- odpowiedziała Karla.
-Dla Dawida zachciało się do Wesołego Miasteczka pójść.- uśmiechnęłam się.
-Ha ha ha, co? Nie wierze ! Ten to zawsze coś wymyśli. Kwiat ty do nauki!- śmiała się dziewczyna.
-Dobra, dobra, ty sama lepsza nie jestes.- powiedział.
-Ej, ja muszę już wracać. Całe dnie spędzam po za domem, a nie długo wyjeżdzam...-odezwałam się.
-Co?! Tak szybko to zleciało? Niemożliwe...- w tym samym czasie powiedzieli.
I chyba dopiero do mnie doszło, jak bardzo nie chcę opuszczać tego miejsca. Przecież tu jest tak wspaniale, tak niesamowicie, tylu najlepszych ludzi. Ale cóż... trzeba wrócić do codzienności.
Wróciliśmy do Dawida domu, włączyłam laptopa. Postanowiłam zerknąć na cover'a chłopaka, którego nie dawno dodał. I... aż mnie zatkało... Kilka tysięcy komentarzy i polubień, naprawdę zachwycające.
- Dawid zobacz, jeśli ludzie przyjęli to tak miło, to może nagramy coś nowego?- zapytałam.
- W sumie...Robię to przecież dla siebie, więc czemu nie, tylko jaka piosenka?- odpowiedział.
- Może jakaś nutka Twojej boginii, hm?
- Ok, to ,,Be alright''.
I zaczęliśmy nagrywać, on śpiewał, ja nagrywałam. Tak spędziliśmy po południe.
Niestety z moim szczęściem, musiało się coś stać...
Zadzwonił telefon, na ekranie pojawiło się imię "babcia", odebrałam, ale w komórce nie było jej głosu. Poczułam, że coś jest nie tak...

piątek, 3 kwietnia 2015

Krótka informacja

Wiemy, że była spora przerwa... przez codzienne obowiązki.
Ten post jest po to, żeby wiedzieć czy ktoś jeszcze nas odwiedza i czyta bloga. :')
Więc jeżeli widzisz ten post, to napisz pod spodem komentarz, nawet anonimowo. Będziemy wiedziały czy mamy po co pisać :) Miłego dnia i Wesołych Świąt kochani !!!

sobota, 21 marca 2015

RODZIAŁ 11, ,,Na jego bladej, pięknej twarzy, lekki, szczery uśmiech''

Może nie zbyt długi rozdział, ale zawsze coś... Miłego weekendu!!! PS. http://festiwalopole.tvp.pl/ankiety/zaglosuj-na-wybranego-superartyste_19229350/ głosujmy! :-)
,,świetna barwa głosu, cudownie, dodawaj kolejne covery, świetnie, nie przejmuj się hejtami, pięknie''- te komentarze były dalej. I nie wiadomo dlaczego, czytając je, na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a po policzku spłynęła łza. ,,Udało się, ludzie go zobaczyli, teraz on musi uwierzyć w siebie''- tysiące myśli miałam w głowie.
Nie miałam siły dalej przeglądać, dlatego wyłączyłam kompa i położyłam głowę na poduszkę. Zanim zasnęłam, trochę rozmyślałam, tak jak to zawsze robię.
Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że chłopaka nie ma obok mnie. Wstałam, nałożyłam Dawida kapcie i poszłam do toalety. Gdy schodziłam po schodach, poczułam zapach wydostający się z kuchni.
-Cześć piękna, wstałaś już?- powiedział Kwiat.
-Hej, tak, a ty widzę, śniadanie już robisz?
-No no, mam nadzieję, że posmakuje, to moja specjalność, haha.
-To się okaże. Pomóc ci w czymś?
-Nie, idź się ogarnąć.
I poszłam się myć, ubierać. Po śniadaniu Dawid zaproponował pójść do Wesołego Miasteczka, które rozstawili obok Galerii. Ten chłopak serio jest szalony, niby nastolatek, dojrzałe teksty piosenek, a w środku wciąż dzieciak, który lubi się bawić. To była jedna z wielu rzeczy, którą w nim lubiłam.
-Nie Dawid, może później. Teraz sprawdźmy twojego covera na You Tube. Czy już to zrobiłeś?- spytałam.
-Rzeczywiście... kurczę, zapomniałem. Ale... może nie będę patrzył, boje się, że jeśli będą mnie hejtować, wezmę to za bardzo do siebie i przestanę robić to co lubię. Jak myślisz?- szczerze mówiąc, trochę się wystraszyłam, no bo w końcu te ostatnie komentarze nie były zbyt miłe, ale on musiał to zobaczyć. Musiał i nie było innej opcji.
-Nie przejmuj się innymi, ważne, żebyś robił to na co masz ochotę, a nie to, co każą ci inni. Tak?
-No tak, tak. Dobra, włączaj.
Widziałam po Dawida minie, że pierwsze komentarze mu się naprawdę nie podobały. Ale te następne... Na jego bladej, pięknej twarzy pojawił się lekki, szczery uśmiech.
-Jejku, nie wiem co powiedzieć. Nie sądziłem, że tyle ludzi to zobaczy.
-Nic nie mów, po prostu czytaj dalej i ciesz się. -przytuliłam go.
-Wiesz co? Bardzo się cieszę, że cię spotkałem, naprawdę nie wiem, co bym zrobił bez ciebie...
-Oj uspokój się, w końcu nic takiego nie zrobiłam, to tylko twoja zasługa.
-Dobra, niech ci będzie, ale i tak się z tobą nie zgadzam.