Wstałam o 8.00. Nie dałam rady spać. Oglądałam przez chwilę telewizję, gdy nagle zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się imię. Dawid. Co chciał z samego rana?
Dawid: Miłego dnia, księżniczko- usłyszałam. Nie obudziłem?
Ja: Ahh, dziękuję, nawzajem. Nie, nie obudziłeś. Chciało Ci się dzwonić do mnie z rana? Mogłeś pospać jeszcze.
Dawid: Nie dam rady. Po za tym dzwonię w innej sprawie. - powiedział ciepłym głosem.
Ja: Jakiej?
Dawid: Wiesz... ja z przyjaciółmi tworzymy taki Aloha Team. No i... w poniedziałek jest impreza.
Ja: No ale co ja mam z tym wspólnego?
Dawid: Chciałabyś ze mną pójść?- zatkało mnie. Pierwsza myśl ,,z Tobą zawsze!'', ale przecież ja tam nikogo nie znałam.
Ja: Dawid, ale ja tam nikogo nie znam. Beze mnie będziecie się może lepiej bawić. Kiedy indziej. Ahh, no i przecież jutro są moje urodziny.
Dawid: Ooo! To świetnie się składa, będzie impreza urodzinowa. Nie będziesz nam przeszkadzała. Proszę. Zrób to dla mnie. - jego głos nie ubłagalnie mnie prosił, a ja nie dałam rady odmówić.
Ja: Nie dam rady odmówić. Jesteś taki kochany. Mam najlepszego przyjaciela pod słońcem. Zazdroszczę Twojej dziewczynie.- to ostatnie zdanie, wyszło samo. Zdziwiłam się, że je wymówiłam.
Dawid: Nie mam dziewczyny. - jakoś posmutniał.
Ja: Jeju, Dawid przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Dawid: Spoko, skąd mogłaś wiedzieć? Nic się nie stało. To rozumiem, że pójdziesz na imprezę?- jak zwykle luz.
Ja: Tak.
Dawid: Dzięki, że się zgodziłaś. Aa i Ty też jesteś najlepszą przyjaciółką. - jego głos tak jakby stał się bardziej radosny.
Ja: Dzięki. To cześć.
Dawid: Paa Madzia.- pożegnaliśmy się.
Rozmawialiśmy 10 minut.
Miałam iść na 11 do kościoła. Miałam jeszcze 3 godziny, ale nie miałam co robić, dlatego poszłam się przywitać z babcią i dziadkiem, a potem weszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby. Jako, że jest niedziela, musiałam zrobić makijaż, oczywiście lekki. Podkręciłam końcówki włosów. Nie chciało mi się robić jakiejś fryzury, dlatego byłam w rozpuszczonych.
Poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki, cała zapełniona. Zrobiłam sobie płatki. Zjadłam. A dopiero potem skumałam, że najpierw powinnam zjeść śniadanie, a potem dopiero umyć zęby. Może te rozkojarzenie jest przez Dawida? Sama nie wiem.
Byłam tak zajęta Dawidem, jego muzyką, tym, że śpiewa, gra na gitarze, że od przyjazdu nie skontaktowałam się z mamą. Pewnie się martwiła.
Była 9:30, pewnie już nie spała. Zadzwoniłam. Rozmawiałyśmy i plotkowałyśmy 25 minut.
Do pokoju weszła babcia i spytała się czy po mszy św. pójdę z nią na zakupy do Galerii. Tak wiem, babcia w galerii?! To była taka wspaniała, nowoczesna babcia. Chodziła codziennie do galerii. Wypatrywała mi ubrań w H&M i podobnych sklepach. Pisałam trochę w pamiętniku.
Weszłam do salonu, gdzie siedziała babcia z dziadkiem i się spytałam czy te książki, które wypożyczyła ode mnie jej się podobają.
- Oczywiście! - odpowiedziała. Kochanie, czy Ty nie powinnaś już wychodzić?- zajrzałam na zegarek: 10:40. Rzeczywiście!
Nałożyłam buty i poszłam. Stałam w kościele, kiedy nagle podszedł do mnie ktoś.
Fan-fiction o Dawidzie Kwiatkowskim, bloga prowadzą 2 dziewczyny. Rozdział powinien się pojawiać co tydzień. Głównymi bohaterami są nastoletni Dawid i Magda. Czy dziewczyna z cichej i nieśmiałej osoby zrobi się na głośną, odważną nastolatkę? Czy Ida zniszczy jej przyjaźń z chłopakiem? Czy zniszczy jej życie?
niedziela, 24 sierpnia 2014
wtorek, 19 sierpnia 2014
ROZDZIAŁ 5 ,,Mój przyjaciel Dawid''
Nie lubię tych mini spódniczek ani mocnego makijażu jak dziwka. Nie klnę, żeby się popisać, nie pale, nie pije. Nie chce przez to zdobywać przyjaciół. Jeżeli ludzie mają mnie lubić, to tylko taką jaką jestem. Trochę się bałam, że Dawid będzie zaskoczony moim ubiorem. Ja nie uważałam tego za randkę.
- Cześć. Proszę.- powiedział, podając mi różę. Chwila, chwila. RÓŻĘ? Czy on uważa to za randkę czy po prostu z grzeczności dał mi ją?
- Hej. Dziękuję. Piękna.
- Ładnie wyglądasz.- jego głos mnie oczarowywał.
- Dziękuję. - zatkało mnie.
- Gdzie chcesz iść? Może do tej restauracji Santa Fee? - zaproponował.
- Spoko, mi pasuje.
Podjechaliśmy mpk, a potem kawałek podeszliśmy. Poruszałam z nim różne tematy, opowiadaliśmy sobie nawzajem śmieszne historie z życia.
- A jak u Ciebie w szkole? - spytałam.
- Yy, dobrze. A u Ciebie? Jakim językiem rozmawiasz w Belgii?
- Po Francusku. W szkole jak w szkole, problemy, sukcesy, porażki.
- Jaki jest Twój ulubiony kolor?
- Niebieski. A Twój?
- Też niebieski.
- Przypadek?
- Nie sądzę.
Rozmawialiśmy jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat, a znamy się dopiero 2 dni. Świetnie się dogadywaliśmy. Dawid był idealnym przykładem mojego przyjaciela.
- Dawid.
- Tak?
- Znamy się dwa dni, a ja czuję jakbyśmy się znali kilka lat. - Dawid uśmiechnął się, gdy to mówiłam.
- To dobrze czy źle?
- Nie wiem, ale jeszcze nigdy nie czułam takiego czegoś.
- Czego?- miałam odpowiedzieć, że chcę żeby był moim przyjacielem?
- Masz ciepły głos, cudowny uśmiech, piękne oczy i wspaniały charakter. Jesteś po prostu moim wymarzonym przyjacielem. - zwierzyłam się mu.
- Dziękuję. Dawno nie słyszałem od dziewczyny tak wspaniałych komplementów. Ale Ty i tak jesteś ładniejsza. Masz śliczne, lśniące włosy, duże niebieskie oczy. Może zostaniemy przyjaciółmi? Wiem, że to dosyć głupie pytanie bo znamy się dopiero 2 dni. Ale kto pyta, nie błądzi. - powiedział, otwierając drzwi do restauracji.
Dawno nie byłam tutaj. Bardzo się ucieszyłam, że mam przyjemność tutaj przyjść i to jeszcze z tak wspaniałą osobą jak Dawid.
- Oczywiście. Znaczy spoko. - zamieszałam się, nie chciałam żeby zauważył, że mi na tej przyjaźni zależy.
- To super, bardzo się cieszę. Wstań. - stanął przede mną i powiedział. Wstałam.
- Tak? - w tej chwili chłopak bardzo mocno mnie przytulił. Biło od niego to ciepło. Chciałam żeby ta chwila trwała wieczność.
- Jesteś kochany. Chyba, że tylko przede mną takiego udajesz. - wahałam się czy mam to powiedzieć, ale jednak powiedziałam.
- Zależy dla kogo. Wrogów mam w dupie. Swoich przyjaciół traktuje dobrze. Są dla mnie naprawdę ważni.
- Dobrze wiedzieć. Wiesz co? Muszę coś Ci powiedzieć?- chciałam mu powiedzieć, o tym, że nie chcę się malować jak dziwka, ani tak się ubierać. Niestety, przyszedł głupi kelner, a ja akurat się odważyłam mu to powiedzieć.
- Dzień dobry. Proszę MENU. - mówił, podając MENU.
- Magda, co zjesz? - spytał Dawid.
- Hm.. nie wiem. Może zamówimy na współkę pizze Americanę? Albo frytki?
- Ja wolę frytki, a Ty? Co sobie życzysz?- jeju Jego głos mnie rozwalał w środku, miałam ochotę się wtulić w Jego ramiona i być w nich cały wieczór.
- Ok, to ja też frytki.
- A jaki napój? Wybieraj.
- Colę. -
- Okej. - Dawid zawołał kelnera i złożył zamówienie.
- Magda, Ty coś zaczęłaś mówić, zanim kelner podszedł.- nie byłam pewna czy mówić, ale jednak się zdecydowałam.
- No bo, jak się poznaliśmy to myślałam, że... no dobra, myślałam, że nie zwrócisz na mnie uwagi. No bo taka szara myszka jak ja, to wiesz...- trudno było mi to mówić, jednak czułam, że On mnie słucha. To mi pomagało.
- Nie zwracam uwagi na wygląd, to u mnie się nie liczy. Ważniejszy jest charakter. No ale jak dziewczyna ubiera się jak dziwka, to sorry. Nie mam szacunku do takich typiar. - YEAHHH, Dawid nie lubił takich dziewczyn. To był duży plus.
Rozmawialiśmy bardzo długo, o 19.00 znalazłam się pod klatką. Oczywiście nastolatek mnie podprowadził.
- No to cześć. - powiedziałam i się odwróciłam.
- Zaczekaj.- podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dziękuję za obiado-kolację. Cieszę się, że mogłam spędzić tak miło popołudnie.
- Ehh, nie ma za co. Dobrej nocy.
- Jest, jest. Nawzajem.- no i poszłam.
Moja babcia była spoko. Nie wtrącała się w czyjeś sprawy. Trzymała się siebie. Dlatego też mnie się nie zapytała co robiłam. Spytała się tylko czy dobrze się bawiłam. Odpowiedziałam, że wspaniale, bo tak było.
Dziadek był u kolegi. Ja poszłam pod prysznic. Umyłam się, wyszorowałam zęby i przebrałam się w piżamę. Opisałam dzisiejszy dzień w moim pamietniku, czy jak kto woli dzienniku. Około 22.30 dostałam SMS'A. Kto to mógł być o tej porze. Spodziewałam się tylko jednej osoby. Tak, był to Dawid.
<DAWID>
Dawid: Dobranoc. Kolorowych snów. :-)
Ja: Dobranoc. Nawzajem. :-)
Starałam się zasnąć. Ale ktoś wszedł do domu. Był to dziadek. Wrócił od kolegi.
środa, 6 sierpnia 2014
ROZDZIAŁ 4 ,,Be alright'' Czy ja taka jestem?
Po kilku sekundach rozpoznałam ten głos. Ten głos, który był taki ciepły... Zobaczyłam Go, tak, Dawida. Śpiewał ,,Be alright'' Rihanny. (żeby lepiej Wam się czytało, tutaj macie link do tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=mkzrgBtjSMM&list=UUBRiTzm0743CAsRWcfxbkGA&index=53) Nie wiedziałam, że lubi śpiewać, ani, że potrafi tak ładnie śpiewać, ani, że lubi jej piosenki. Zdziwiło mnie to. Bardzo. Dawid jeszcze mnie nie zobaczył. Śpiewał z takimi emocjami, że zamknęłam oczy, nuciłam tę piosenkę i wyobrażałam sobie Jego na scenie. Chciałam, żeby ta chwila trwała jeszcze chociaż 5 minut. Niestety, piosenka się skończyła. Zobaczył mnie. Widziałam zdziwienie w Jego oczach, widziałam, że się zawstydził. Postanowiłam coś powiedzieć.
- Ładnie śpiewasz. Nie wiedziałam, że umiesz grać na gitarze, a do tego tak śpiewać. Uczyłeś się gdzieś?
- Ee... dzięki. Nie, nie uczyłem się, znaczy tak, chodziłem do szkoły muzycznej, ale to tylko kilka miesięcy.- odpowiedział. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że to jakiś dziwak na murku, który se coś śpiewa. Jezu, jaka ja jestem głupia.
- Czemu się zatrzymałaś przy mnie? -zapytał się. Nie przychodziła mi do głowy żadna normalna odpowiedź. No bo co? Miałam odpowiedzieć, że zatrzymałam się temu, bo masz taki ciepły głos? Trudno, musiałam coś powiedzieć.
- Podoba mi się Twój głos, jest taki ciepły, taki, że kiedy go usłyszę czuję się bezpieczna. Serio, możesz uznać mnie za kretynkę, ale tak jest.
- Dzięki, nie wiem co powiedzieć. Nikt mi jeszcze takiego czegoś nie powiedział, naprawdę. Śpiewam bo lubię, po prostu.- pewnie uznał mnie za tą kretynkę, tylko nie chciał mi tego powiedzieć. Odwróciłam się, nic nie mówiąc, i poszłam.
- Eej, zaczekaj! Powiedziałem coś nie tak?- i wtedy dotarło do mnie, że on wcale nie uznał mnie za głupią, poczułam coś dziwnego. Znam go od wczoraj, a już chcę żeby był moim przyjacielem. On jest taki... nie wiem jak to nazwać, ale ma to coś co mnie do niego ciągnie.
Podbiegł do mnie, stanął przede mną i się zapytał:
- Co jest?
- Yy, nic, muszę już iść do domu. Przepraszam Cię. - ledwo z siebie wydusiłam.
- Zaczekaj, yy może to będzie głupie pytanie, ale chciałbym być Twoim przyjacielem. I nie ważne, że swój prawdziwy dom masz kilka lub kilkadziesiąt tysięcy km stąd. Kilometry się nie liczą. Zgadasz się?- spytał nie pewnie. Zatkało mnie, jeszcze przed chwilą myślałam, że to mi odbiło, że chciałam aby był moim przyjacielem.
- Znamy się od wczoraj... ale przyznam, że też o tym myślałam. OK, zostańmy przyjaciółmi. - chłopak mnie przytulił.
- To ja już pójdę. - uśmiechnęłam się do niego, ale nie wiem czy po przyjacielsku...
- Do zobaczenia później.
Zaszłam do domu. Dałam dla babci mleko.
- Długo Cię nie było. Aż taka kolejka w sklepie?
- Szłam powoli, chciałam pochodzić po parku. - oddałam resztę pieniędzy i poszłam do pokoju. Koniecznie musiałam tą sytuację w parku opisać w pamiętniku, chciałam się z kimś podzielić moimi wrażeniami, niestety nie miałam z kim.
Babcia zawołała mnie do kuchni. Musiałam coś zjeść, bo od rana nic nie miałam w buzii.
*13:35*
Musiałam zacząć się szykować. Nie miałam zamiaru nakładać na siebie kilo tapety, założyć mini spódnicę itp. To było zwykłe spotkanie, wiedziałam, że u takiego chłopaka nie mam szans. Lekki makijaż na codzień, już miałam. Więc nałożyłam sobie inną koszulę. I już. Byłam gotowa. Wzięłam laptopa na kolana, bo jeszcze miałam czas i weszłam na Facebooka. Chciałam wyszukać Dawida, ale nie wiedziałam jakie ma nazwisko. Wpisałam w wyszukiwarce ,,Dawid'' i wyskoczyło kilka profili. JEST! Znalazłam Go. I wtedy zobaczyłam na zegarku, że jest 13:55. Musiałam iść. Wyszłam przed klatkę. Dawid już na mnie czekał.
- Ładnie śpiewasz. Nie wiedziałam, że umiesz grać na gitarze, a do tego tak śpiewać. Uczyłeś się gdzieś?
- Ee... dzięki. Nie, nie uczyłem się, znaczy tak, chodziłem do szkoły muzycznej, ale to tylko kilka miesięcy.- odpowiedział. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że to jakiś dziwak na murku, który se coś śpiewa. Jezu, jaka ja jestem głupia.
- Czemu się zatrzymałaś przy mnie? -zapytał się. Nie przychodziła mi do głowy żadna normalna odpowiedź. No bo co? Miałam odpowiedzieć, że zatrzymałam się temu, bo masz taki ciepły głos? Trudno, musiałam coś powiedzieć.
- Podoba mi się Twój głos, jest taki ciepły, taki, że kiedy go usłyszę czuję się bezpieczna. Serio, możesz uznać mnie za kretynkę, ale tak jest.
- Dzięki, nie wiem co powiedzieć. Nikt mi jeszcze takiego czegoś nie powiedział, naprawdę. Śpiewam bo lubię, po prostu.- pewnie uznał mnie za tą kretynkę, tylko nie chciał mi tego powiedzieć. Odwróciłam się, nic nie mówiąc, i poszłam.
- Eej, zaczekaj! Powiedziałem coś nie tak?- i wtedy dotarło do mnie, że on wcale nie uznał mnie za głupią, poczułam coś dziwnego. Znam go od wczoraj, a już chcę żeby był moim przyjacielem. On jest taki... nie wiem jak to nazwać, ale ma to coś co mnie do niego ciągnie.
Podbiegł do mnie, stanął przede mną i się zapytał:
- Co jest?
- Yy, nic, muszę już iść do domu. Przepraszam Cię. - ledwo z siebie wydusiłam.
- Zaczekaj, yy może to będzie głupie pytanie, ale chciałbym być Twoim przyjacielem. I nie ważne, że swój prawdziwy dom masz kilka lub kilkadziesiąt tysięcy km stąd. Kilometry się nie liczą. Zgadasz się?- spytał nie pewnie. Zatkało mnie, jeszcze przed chwilą myślałam, że to mi odbiło, że chciałam aby był moim przyjacielem.
- Znamy się od wczoraj... ale przyznam, że też o tym myślałam. OK, zostańmy przyjaciółmi. - chłopak mnie przytulił.
- To ja już pójdę. - uśmiechnęłam się do niego, ale nie wiem czy po przyjacielsku...
- Do zobaczenia później.
Zaszłam do domu. Dałam dla babci mleko.
- Długo Cię nie było. Aż taka kolejka w sklepie?
- Szłam powoli, chciałam pochodzić po parku. - oddałam resztę pieniędzy i poszłam do pokoju. Koniecznie musiałam tą sytuację w parku opisać w pamiętniku, chciałam się z kimś podzielić moimi wrażeniami, niestety nie miałam z kim.
Babcia zawołała mnie do kuchni. Musiałam coś zjeść, bo od rana nic nie miałam w buzii.
*13:35*
Musiałam zacząć się szykować. Nie miałam zamiaru nakładać na siebie kilo tapety, założyć mini spódnicę itp. To było zwykłe spotkanie, wiedziałam, że u takiego chłopaka nie mam szans. Lekki makijaż na codzień, już miałam. Więc nałożyłam sobie inną koszulę. I już. Byłam gotowa. Wzięłam laptopa na kolana, bo jeszcze miałam czas i weszłam na Facebooka. Chciałam wyszukać Dawida, ale nie wiedziałam jakie ma nazwisko. Wpisałam w wyszukiwarce ,,Dawid'' i wyskoczyło kilka profili. JEST! Znalazłam Go. I wtedy zobaczyłam na zegarku, że jest 13:55. Musiałam iść. Wyszłam przed klatkę. Dawid już na mnie czekał.
piątek, 1 sierpnia 2014
ROZDZIAŁ 3 ,,Grający dziwak na murku''
Najpierw pójdę odpocząć, a jutro zrealizuję mój plan. Na razie jestem spokojna, bo babcia czyta inną książkę, którą ode mnie pożyczyła.
*godzinę później*
Dziadek obudził mnie na kolację. Zjadłam posiłek i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam już umyta, zajrzałam do dziadków i życzyłam im dobrej nocy. Zaszłam do swojego pokoju i włączyłam telewizor, akurat zaczynał się film pt. ,,W rytmie hip-hopu''. Po filmie, przyszedł do mnie SMS. Byłam ciekawa, kto o tej porze napisał. Był to Dawid. Odczytałam wiadomość.
<DAWID>
Dawid: Cześć, śpisz?
Ja: Hej,nie. Oglądałam film.
Dawid: Nie przeszkadzam?
Ja: Nie, już się skończył.
Dawid: Aha. To spotkamy się jutro?
Ja: Spoko, o której?
Dawid: Pasuje Ci o 14.00?
Ja: Tak. Gdzie się spotkamy?
Dawid: Będę czekał pod Twoją klatką.
Ja: OK.
Dawid: No to do jutra. :-) Dobranoc.
Ja: Dobranoc ;)
Skończyłam pisać i poszłam spać.
->Następnego dnia<-
Obudziłam się około 9.00. Wiedziałam, że babcia o tej porze chodzi do piekarni ,,Okruszek'' po chleb, a dziadek w tej chwili był u kolegi i rozgrywał partię szach, dlatego miałam szansę zrealizować swój mini plan. Wstałam, poszłam do sypialni dziadków, ponieważ na półce przy lampce leżał mój pamiętnik, czyli mój cel. Wzięłam go i podłożyłam inną książkę o tym samym kolorze co mój pamiętnik. Poszłam się ogarnąć. Umyłam twarz, zrobiłam sobie lekki makijaż, umyłam i wysuszyłam włosy, a potem podkręciłam lekko końcówki włosów. Do domu przyszła babcia. Kupiła mi moją ulubioną babeczkę z nadzieniem jagodowym. Ahh... jaka ona jest kochana. Niestety, zapomniała kupić mleka. Poprosiła mnie żebym poszła i je kupiła. Ubrałam się i wyszłam z domu. Żeby dojść do sklepu, musiałam przejść przez park. Szłam tą samą drogą co zwykle. Wchodząc do sklepu, spotkałam sąsiadkę babci, która pomagała jej, gdy ta była chora. Kupiłam to co potrzeba i wyszłam ze sklepu. Idąc, myślałam o moim dzisiejszym spotkaniu z Dawidem. Wtedy usłyszałam grającą gitarę i śpiew. Skądś znałam ten głos, był taki czuły i ciepły. Gdy się odwróciłam zobaczyłam pewną postać. Pomyślałam sobie, że to jakiś dziwak, który gra w parku na murku. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że to był On...
*godzinę później*
Dziadek obudził mnie na kolację. Zjadłam posiłek i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam już umyta, zajrzałam do dziadków i życzyłam im dobrej nocy. Zaszłam do swojego pokoju i włączyłam telewizor, akurat zaczynał się film pt. ,,W rytmie hip-hopu''. Po filmie, przyszedł do mnie SMS. Byłam ciekawa, kto o tej porze napisał. Był to Dawid. Odczytałam wiadomość.
<DAWID>
Dawid: Cześć, śpisz?
Ja: Hej,nie. Oglądałam film.
Dawid: Nie przeszkadzam?
Ja: Nie, już się skończył.
Dawid: Aha. To spotkamy się jutro?
Ja: Spoko, o której?
Dawid: Pasuje Ci o 14.00?
Ja: Tak. Gdzie się spotkamy?
Dawid: Będę czekał pod Twoją klatką.
Ja: OK.
Dawid: No to do jutra. :-) Dobranoc.
Ja: Dobranoc ;)
Skończyłam pisać i poszłam spać.
->Następnego dnia<-
Obudziłam się około 9.00. Wiedziałam, że babcia o tej porze chodzi do piekarni ,,Okruszek'' po chleb, a dziadek w tej chwili był u kolegi i rozgrywał partię szach, dlatego miałam szansę zrealizować swój mini plan. Wstałam, poszłam do sypialni dziadków, ponieważ na półce przy lampce leżał mój pamiętnik, czyli mój cel. Wzięłam go i podłożyłam inną książkę o tym samym kolorze co mój pamiętnik. Poszłam się ogarnąć. Umyłam twarz, zrobiłam sobie lekki makijaż, umyłam i wysuszyłam włosy, a potem podkręciłam lekko końcówki włosów. Do domu przyszła babcia. Kupiła mi moją ulubioną babeczkę z nadzieniem jagodowym. Ahh... jaka ona jest kochana. Niestety, zapomniała kupić mleka. Poprosiła mnie żebym poszła i je kupiła. Ubrałam się i wyszłam z domu. Żeby dojść do sklepu, musiałam przejść przez park. Szłam tą samą drogą co zwykle. Wchodząc do sklepu, spotkałam sąsiadkę babci, która pomagała jej, gdy ta była chora. Kupiłam to co potrzeba i wyszłam ze sklepu. Idąc, myślałam o moim dzisiejszym spotkaniu z Dawidem. Wtedy usłyszałam grającą gitarę i śpiew. Skądś znałam ten głos, był taki czuły i ciepły. Gdy się odwróciłam zobaczyłam pewną postać. Pomyślałam sobie, że to jakiś dziwak, który gra w parku na murku. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że to był On...
Subskrybuj:
Posty (Atom)