czwartek, 30 lipca 2015

ROZDZIAŁ 21, ,,Wycieczka rowerowa, galeria i Ida''

Hejka! Zauważyłyśmy, że coraz więcej osób czyta naszs wypociny, z czego jesteśmy bardzo zadowolone :-) Ponawiamy pytanie: chcecie być informowani na bieżąco o nowych rozdziałach? Jeśli tak, to po prostu zostawcie w komentarzu swojego facebook' a, nr GG, Skype czy coś innego, przez co chcecie byc informowani. Milego dnia i czytania!
Na drugi dzień- piątek, postanowiliśmy z Dawidem, Karlą, Sarą i Danielem pojechać na wycieczkę rowerową, ale oczywiście nie obeszło się bez zajechania do KFC i najedzenia się tak, że nikt nie dał rady ruszać w dalszą drogę.
Po krótkim odpoczynku wsiedliśmy znów na rowery i pojechaliśmy. Wędrowaliśmy przez las, między drzewami, koło rzeki, po ulicach, między osiedlami, aż w końcu dotarliśmy do jeziora. I jak się oprzeć ciepłej wodzie?
Zaparkowaliśmy swoje 'pojazdy' i wskoczyliśmy w ubraniach do wody, bo nikt nie był taki mądry żeby wziąć strój kąpielowy i ręcznik. Muszę przyznać, że na początku nie podobał mi się pomysł wejścia do wody, ale Dawid mnie przekonał.
Karla i Sara jak małe dzieci zjeżdżały ze zjeżdżalni, Daniel pływał gdzieś w oddali, a my z Dawidem również jak jakieś dzieci pluskaliśmy się wzajemnie. Nagle coś lub ktoś złapał w wodzie mnie za nogę i tak pisnęłam, że Kwiat nie wiedział co się dzieje i pociągnął mnie do siebie. Jak się potem okazało był to Daniel, któremu zachciało się żartów. Nie powiem, ale mocno się przestraszyłam, a to pewnie temu, że oglądam za dużo tych horrorów.
Sara z Karlą razem pływały czy coś tam robiły, Daniel też był w wodzie, Kwiat chciał popływać, a ja poszłam i usiadłam na ławce, bo chciałam być sucha za nim pojedziemy. Po kilku minutach Dawid zauważył, że nigdzie mnie nie ma, temu zaczął pytać się innych czy mnie widzieli, na co oni odpowiadali, że nie. W końcu krzyknęłam, że siedzę tutaj i schnę, a chłopak odetchnął z ulgą.
Gdy tak sobie siedziałam, zobaczyłam po prawej stronie ratowników, a prawie obok nich sprzęt do wypożyczania (kajaki, rowerki wodne itp.). Zawołałam ludzi, z którymi tu przyjechałam i powiedziałam, że fajnie by było takie coś wypożyczyć, na co oni się zgodzili i już po chwili byliśmy przy ratownikach, zakładając kamizelki. Ja i Dawid wypożyczyliśmy niebieski rowerek wodny, Karla i Sara- kajaka, a Daniel- żaglówkę. Razem z chłopakiem okrążyliśmy 2 razy jezioro, dziewczyny prawie się na tym kajaku  wywróciły, a Daniel położył się, zamknął oczy i płynął gdzie chciał.
Kiedy minęła godzina, czyli czas na jaki wypożyczyliśmy sprzęt, wróciliśmy na brzeg, oddaliśmy to, co nie nasze i zdecydowaliśmy, że będziemy wracać na osiedle.
Jechaliśmy pod Idy blokiem, gdy Dawid się zatrzymał:
- Wy jedźcie dalej, ja muszę zajść do Idy.
- Jak to? Po co?- pytała się paczka.
- Muszę tylko porozmawiać.
- Uważaj na siebie.- szepnęłam do Dawida.- Poczekać tu na ciebie?
- Nie, jedź z nimi, będę uważał, do zobaczenia.
I każdy pojechał w swoją stronę.
*oczami Dawida*
Kiedy Ida wpuściła mnie do siebie, bałem się co tam zastanę, aczkolwiek nie było aż tak źle. W jej pokoju był wielki bałagan, w którym podejrzewam, nie mogła nic znaleźć. Usiadłem na łóżko, a raczej porozwalane na nim ubrania.
- No, to co cię tu sprowadza?
- Chcę się dowiedzieć co się z tobą dzieje.
- Ze mną? Ze mną w porządku, nie musisz się martwić.
A jednak...Zobaczyłem na jednej z szafek woreczek z jakimiś tabletkami, potem pudełko, w którym też były pigułki, a w kącie pokoju takich pudełek było mnóstwo. Nie wiedziałem co to może być.
- No co do tego to mam wątpliwości...Co to za tabletki?- zapytałem podejrzliwie.
- To? To od....yy głowy, a co?
- A ja myślę jednak, że nie od tego. Powiesz mi prawdę czy mam dowiedzieć się więcej o nich w necie?- byłem twardy.
- No mówię ci, że są od głowy.
- Jasne, jasne. Jak przyjdę do domu to się okaże. Nara.
Nie miałem ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy. W tym domu był taki zaduch, że nie dało się wytrzymać, a o bałaganie to już lepiej nie mówić. Miałem wrażenie, że połowa naczyń z jej domu znajduje się w jej pokoju na biurku. Jedna, wielka masakra.
*oczami Marceliny*
W domu nie miałam co robić, dlatego wzięłam koc, rozłożyłam go na balkonie i się położyłam, czytając książkę. Po nie więcej niż 30 minutach wylegiwania się, zadzwonił Dawid. Powiedział, że koniecznie musimy się spotkać, bo ma mi do przekazania coś ważnego. Nie zwlekałam, dlatego umówiłam się z nim za kilka minut w parku.
Po rozmowie z chłopakiem, dowiedziałam się, że Ida zażywa jakieś narkotyki, które sprawiają, że jest bardziej agresywna, nie panuje nad sobą, a co najgorsze- niszczą jej życie. Nie wiedziałam co zrobić, czy jej pomóc czy zostawić? Dawid też nie miał pojęcia. No bo przecież po tym co mi wypisywała miałam jej pomóc? Bez sensu.
Po rozmyśleniach doszliśmy z Kwiatem do wniosku, że powiemy o tym jej rodzicom, a spotkamy się z nimi jutro.
*sobota*
Tak jak było ustalone- mieliśmy dzisiaj odwiedzić rodziców byłej dziewczyny Dawida. Po obiedzie, czyli około 14;00 wyszłam z domu i spotkałam się z Kwiatem pod moją klatką. Po drodze zaszliśmy do Galerii, ponieważ chłopak chciał kupić sobie jakąś koszulę na jutrzejszy występ w Askanie. Po długim czasie spędzonym na wchodzeniu i łażeniu po każdym sklepie w całej galerii, zdecydował, że tutaj nie ma wyboru, dlatego koniecznie musimy pojechać do drugiego centrum handlowego.
W tym centrum również długo chodziliśmy bez efektów.
- No, Dawid. Ten sklep to ostatnia szansa.- powiedziałam.
Weszliśmy już bez większej nadziei, że coś tu znajdziemy, ale na całe szczęście od razu przy wejściu, Dawidowi spodobała się fioletowo-czarna koszula. Teraz tylko znaleźć jego rozmiar. Szczerze, to trochę wątpiłam, że znajdziemy odpowiednią na takiego chuderlaka jak on. Ale przebrałam każdą i znalazłam dobrą na niego. Po wyjściu z przymierzalni, dla nastolatka, wpadła w oko kolejna koszula, tym razem: czerwono-czarna.
- Muszę ją mieć, jest świetna!- prawie krzyknął.
Żeby było szybciej poszłam szukać rozmiaru.
Po zakupie dwóch koszul, zdecydowaliśmy, że nasze brzuchy są puste, temu poszliśmy coś zjeść.
Najedzeni, zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy prosto pod blok Idy.

Mieliśmy nadzieję, że zastaniemy tylko jej rodziców...
Jednak jak się okazało- ta, której nie chcieliśmy- była, a tych, których chcieliśmy- nie było.
- Oo, znowu ty? Tym razem ze swoją księżniczką, ta?- wyśmiewała się dziewczyna z chłopaka.
- Są twoi rodzice?- powiedział stanowczo Dawid.
- Może są, może nie ma.- bawiła się.
- Są czy nie?- nastolatek starał się zachować zimną krew, ale widziałam, że Ida go irytuje.
- Nie mieszkam z nimi. A tak propo to po co ci oni, hm?
- Co?! Jak to nie mieszkasz z rodzicami?- zdziwił się.
- Tak to.
-Nie dziwi mnie e to, że tak sie zmieniłaś. Gdzie mogę ich znaleźć?
- Jak już tak bardzo chcesz się nimi spotkać, masz ich adres.- dała nam kartkę z ulicą.

czwartek, 23 lipca 2015

ROZDZIAŁ 20, ,,Spotkanie Dawida z Idą''

*oczami Dawida*
Była mniej więcej 13:00, gdy poszedłem pod blok mojej byłej dziewczyny- Idy. Szczerze, to nawet nie wiedziałem co jej powiedzieć, ale jedno było pewne: musiałem jej wytłumaczyć, że ma zostawić Magdę. No bo przecież co ona jej zrobiła?
- Oo co za miłe spotkanie.- powiedziała dziewczyna, podchodząc do mnie niespodziewanie od tyłu.
- No widzisz... Mam sprawę.
- Hmm, no słucham? Jaką?- mówiła, kpiąc.
- Zostaw Magdę, ona nic ci nie zrobiła. Powinnaś być na mnie zła, a nie się odgrywać na niej. Przestań do niej pisać i nachodzić, a przede wszystkim straszyć.- powiedziałem pewny siebie.
- Dzielny książę przyszedł bronić swojej księżniczki, czy mi się wydaje?- śmiała mi się prosto w twarz.
- Daruj sobie, proszę cię.- nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ja tylko mówię prawdę. Nie chcę patrzeć jak ty i ona chodzicie razem na podwórku i się śmiejecie. Mam dosyć, to ja jestem twoją dziewczyną. Nie możesz się z nią spotykać!- zaczęła krzyczeć.
- Ale Ida... My już dawno ze sobą nie jesteśmy, oszalałaś?
- Nie, po prostu nadal cię kocham i chcę z tobą być! Pamiętasz, jak się do mnie przytulałeś? Jak mówiłeś, że bardzo mnie kochasz? Że chcesz ze mną być? Pamiętasz to wszystko? Ja chcę żeby nadal tak było, rozumiesz?!
- Dziewczyno, opanuj się. Z nami jest k-o-n-i-e-c. Zrozumiałaś?- nie poznawałem Idy, to była jakaś obca kobieta, która zachowywała się jak ktoś chory. Miałem wrażenie, że coś z nią jest nie tak.
- Nie, nie, nie. Nadal jesteś mój, a ja jestem twoja. No chodź, wiem, że chcesz mnie pocałować.- przysunęła się do mnie i zaczęła się przytulać.
- Co ty robisz? Idź do domu i to przemyśl. Mam nadzieję, że zrozumiałaś to, co ci powiedziałem. Do zobaczenia.
- Już? Już idziesz? Zadowolony? 
Nic nie odpowiedziałem, nawet nie miałem najmniejszego zamiaru już się odzywać. Nie poznawałem jej... I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu była moją dziewczyną...Moją dziewczyną, którą kochałem i nazywałem całym światem...Brak słów. 
Nie byłem w humorze, temu chciałem się przejść. Ale spacer dla mnie jest niczym...Poszedłem do domu po gitarę i wyszedłem bez słowa do parku. I zacząłem śpiewać. Zamknąłem oczy i czułem się jakbym sam był na świecie, tylko ja i muzyka. 
Nie pamiętam ile tam siedziałem. Wiedziałem tylko, że czułem się tam po prostu najlepiej.
*oczami Marceliny*
Około 13:20 byłam w domu. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku. Nie miałam z kim podzielić się uczuciami, dlatego wyżaliłam się na kartkach.
Kiedy zapisałam prawie 3 strony, zadzwoniła mama. Pod koniec naszej 20 minutowej rozmowy dowiedziałam się, że przyjedzie za tydzień, aby mnie odwiedzić. Nie powiedziała powodu, powiedziała, że chce zobaczyć co u mnie, a przy okazji odwiedzić dziadków. I tyle. Zrobiła mi wielką niespodziankę! Naprawdę się cieszyłam, ale martwiłam się, że może być inny powód tego przyjazdu. Ale cóż...
Poszłam do babci i od razu powiedziałam jej o wizycie mamy, a ona powiedziała, że wie o tym i cieszy się, że w końcu ją zobaczy. Dziadek zareagował prawie tak samo. 
Była 14:30, czyli pora obiadu. Dzisiaj był kurczak, ziemniaki i kapusta kiszona. Nie odchudzałam się tak jak inne nastolatki, które uważają, że są grube (chociaż w większości przypadkach są chude jak patyk, tylko sobie wmawiają, że mają nadwagę itp.), dlatego nie patrzyłam na to, co jem. Ważne było to, czy mi smakuje. 
Po obiedzie byłam w pokoju i oglądałam seriale, bawiłam się z kociakami, pisałam na Facebook' u, czyli nic ciekawego. I tak dotrwałam do 17:30. Poszłam się ogarnąć, bo przecież byłam umówiona z Panią Jadzią. Miałam tam 20 minut drogi, temu już 17:38 wyszłam z domu. 

- Dzień dobry!
- Dzień dobry, dzień dobry, Madziu! Nie chcę ci zabrać wiele czasu, więc chodź od razu zaprowadzę cię do sadu i powiem co będziesz robiła.
Uśmiechnęłam się i poszłam za panią Jadzią.
- Oo...tutaj.- powiedziała, podając mi wiaderko.- Jakbyś nie dosięgała to obok stoi drabina. Najlepiej, żebyś zebrała jak najwięcej czereśni i wiśni bo chciałabym zrobić kompot. Jeśli do 19:00 nie wyrobisz się, to już odpuść sobie bo wiem, że pewnie chcesz jeszcze mieć czas dla siebie wieczorem.
- Dobrze. To w takim razie zabieram się do roboty.
Godzinę później zeszłam z drabiny, wzięłam uzbierane 2 i pół wiaderka i dałam je Pani Jadzi.
- No, no to ile chcesz za to?- spytała się mnie.
- Obojętnie. Może pani nawet nic nie dawać.- uśmiechnęłam się.
- Jak to? Za taką pracę trzeba. Wystarczy 30 zł?
- Pani Jadziu, niech pani nie przesadza, to tylko pomoc w zbieraniu owoców, 15 zł zupełnie wystarczy na coś drobnego.
- Masz przynajmniej 20 zł.
- Ohh, no dobrze, bardzo dziękuję.- i poszłam.
Po drodze postanowiłam zajść do Dawida i zobaczyć co u niego. Bardzo się martwiłam spotkania jego z Idą, nie wiedziałam co tam się stanie, a on nawet nie wysłał mi sms'a.
Ale kiedy zapukałam, drzwi otworzyła jego mama:
- Dzień dobry, Magda.
- Dzień dobry, jest Dawid?
- Nie, wyszedł około 13:00 i jeszcze go nie ma, nie mam pojęcia gdzie się podziewa.
- No dobrze, w takim razie, do widzenia.
Dawida nie ma jeszcze w domu? Dlaczego? Co on robi? Czy coś mu się stało? Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem. Nie odpisywał na sms'y ani nie odbierał połączeń. Coś było na rzeczy...Tylko co?
Pomyślałam, że mógłby być na murku i chciałam tam pójść, ale nie byłam pewna czy go tam zastanę. Ale w sumie...Przecież to jego ulubione miejsce, w którym lubił się wyciszyć. Więc poszłam.
I tak jak myślałam- siedział na murku z gitarą. Co śpiewał? Oczywiście kolejną piosenkę Rihanny. Widocznie to go uspokajało. Chłopak miał talent do śpiewania i nie dało się tego ukryć.
Podeszłam do niego od tyłu i lekko przytuliłam. Poczułam taką ulgę, że nic mu nie jest i jest cały. Dawid w tej chwili przerwał piosenkę i spojrzał na mnie.
- Magda? A co ty tu robisz?
- Martwiłam się o ciebie, czemu nie odpisujesz ani nie odbierasz?
- Nie słyszałem, widzisz co robię.
- Dawid, ale ja myślałam, że coś ci się stało!
- No dobrze, przepraszam. Chciałem na chwilę odizolować się od świata po prostu.
- Na chwilę?! Z tego co powiedziała mi twoja mama, to siedzisz tu już dobre 7 godzin!
- Co?! Ty tak na serio?
- Tak, Dawid, na serio.
- Straciłem poczucie czasu, chciałem zająć się muzyką.
- Ok, spoko, rozumiem, ale mogłeś napisać jak było na spotkaniu z Idą, prawda?
- No niby tak. Więc zaczęła na mnie krzyczeć i wspominać nasze wspólne chwile, a potem zaczęła się do mnie tulić, na co ja ją odepchnąłem i poszedłem. Po prostu jej nie poznałem, zachowywała się masakrycznie.
- Aż tak z nią źle?
- Tak, wydaję mi się, że coś z nią jest.
- I co teraz zrobisz?
- Nie wiem. Chyba pójdę któregoś dnia do niej do domu i się czegoś dowiem.
- Hmm, nie wiem. Zrób jak uważasz. Mam nadzieję, że to się wkrótce skończy, bo już mam dość. Uważaj na siebie, proszę. Ja muszę już lecieć do domu, trzymaj się.
- Ty też na siebie uważaj, szczególnie przez najbliższe kilka dni, papa.- przytuliliśmy się.
- Ok, A ty wracaj do domu, bo twoja mama się martwi.

czwartek, 16 lipca 2015

ROZDZIAŁ 19, ,,Wiadomości od Idy i nie tylko"

Nie była to laska z Aloha Team' u, bo przecież bym ją poznała. A może po prostu jakaś koleżanka z Dawida klasy? No nic, mogłam sobie dużo wymyślać o niej, ale nic mi to nie dawało.
Gdy byłam pod klatką, jak nigdy czekała pod nią jakaś dziewczyna. Wydawało się, że czeka na mnie, choć w głębi duszy, liczyłam na to, że po prostu mi się wydaje. Ale nie... zaczęła iść w moją stronę:
- To ty jesteś tą Magdą, tak?- powiedziała bez żadnego powitania, głosem wysokim, jakby chciała coś mi zrobić.
- Yym, no tak, a ty kim? Bo chyba nie miałyśmy okazji się poznać.- na początku mówiłam nie pewnie, ale potem się odważyłam i mówiłam stanowczo.
- Jestem Ida.- i wtedy się przestraszyłam, to była ta dziewczyna. Była dziewczyna Dawida, która miała mi za złe to, że się z nim przyjaźnie.- Dowiedziałam się, że zostajesz tu na dłużej, więc albo się odczepisz od niego albo porozmawiamy inaczej.- tutaj zrobiła chwilę przerwy i ciągnęła dalej- Mam nadzieję, że się rozumiemy.- i bez żadnego pożegnania odeszła, a ja szybko weszłam do klatki.
Na początku kiedy Ida wysyłała mi te wiadomości, myślałam, że jej przejdzie, ale jak dzisiaj ją spotkałam, to muszę przyznać, że mnie wystraszyła. Chciałam to powiedzieć dla Dawida, ale nie do końca wiedziałam czy to dobry pomysł. Końcowo zdecydowałam, że jutro do niego zajdę i o niej porozmawiamy.
Wciąż nie dawały mi spokoju myśli o tej dziewczynie na murku. Nie miałam zielonego pojęcia kim ona jest. Może siostra cioteczna Dawida? ( "cioteczna", bo mówił mi że ma tylko dwóch braci) Może jakaś kuzynka, która lubi śpiewać?
,,Pewnie teraz z nią będzie śpiewał na Askanie"- wyobrażałam. Ale po chwili pomyślałam, że moje przypuszczenia są bez sensu, i że jutro po prostu jak zajdę do niego, to go spytam.
- Magda, a ty już dawno nie grałaś na gitarze, może zagrałabyś nam coś?- może nikomu nie wspominałam, ale gitara była moim ulubionym instrumentem, na którym grałam od dwóch lat. Czasem co nie co do rytmu śpiewałam, ale tak, żeby nikt nie słyszał.
- Dziadku, przecież już po dwudziestej.
- A co tam, chwila muzyki nikomu nie zaszkodzi.
Poszłam do pokoju po gitarę i zagrałam kawałek piosenki Rihanny. Oczywiście dziadek mnie pochwalił.
- Nasza mistrzyni! No, teraz to będziesz nam grała tak co wieczór.- uśmiechnął się.
Nie mogłam odmówić dlatego coś tam pod nosem powiedziałam i odłożyłam gitarę.
Zjadłam kanapki na kolację, wzięłam prysznic i się położyłam. Nie pamiętam, ale chyba podczas filmu, zasnęłam. Miałam dziwny sen o Dawidzie, ale to już pominę, bo chyba nikogo to nie interesuje.
*następny dzień*
Obudziłam się, bo na Facebook' u ciągle dostawałam jakieś wiadomości, a w związku z tym przychodziły mi głośne powiadomienia. Nie wiedziałam kto to może być, więc sprawdziłam. Wszystkie 11 wiadomości były od Idy, każda wysyłana po mniej więcej jednej minucie odstępu. A wszystkie były o Dawidzie... Wyglądały tak: ,,Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałyśmy się", ,,Nie musisz się martwić, teraz ja się nim zajmę". Zrozumiałam, że muszę jego ostrzec. Poszłam do łazienki, ubrałam się, zjadłam śniadanie i około 11:30 byłam gotowa. Chciałam zajść do galerii i kupić sobie jakieś buty na lato, więc poszłam. Oczywiście nie mogłam przegapić okazji i oprócz czarnych balerin, kupiłam shorty. Postanowiłam, że zamiast wracać od razu do domu, to zajdę do Dawida.
- Magda? Co ty tu robisz?- powiedział chłopak,otwierając mi drzwi.
- Musimy porozmawiać...
- O czym, bo nie rozumiem?
- O Idzie...
- O niej?! Co znowu zrobiła? Wejdź, porozmawiamy.
Gdy weszłam, zobaczyłam tą dziewczynę, ale nie miałam odwagi spytać Kwiata o nią, ale w końcu jakoś nie wytrzymałam:
- Twoja dziewczyna?
- Karolina? Nie, no coś ty. To moja kuzynka. Przyjechała na 3 dni.- lekko się zaśmiał.
- Spoko.- powiedziałam z ulgą.
- To o co chodzi z Idą?
Zaczęłam opowiadać mu o wczorajszym zdarzeniu z jego byłą. Pokazałam mu również wiadomości na Fejsie. Chłopak był zdziwiony. Nie poznawał jej.
- Będę musiał z nią porozmawiać...I to jeszcze dziś.
- Ale Dawid uważaj na siebie. Proszę.- powiedziałam, podchodząc do drzwi.
- Ty na siebie też.- i jak nigdy pocałował mnie w policzek na pożegnanie.

piątek, 10 lipca 2015

ROZDZIAŁ 18, ,,Kim jest ta dziewczyna?"

- Dawid, proszę cię, słyszałeś jak ja wyję?
- Nie. Słyszałem jak pięknie śpiewasz.- powiedział chłopak z uśmiechem.
W tej chwili zapukał ktoś do drzwi. Dawid poszedł otworzyć i tak jak myślałam ujrzałam Mateusza i Daniela. Oczywiście przywitałam się z nimi.
- To co, gotowi?- zapytał Dawid.
- Tak.- każdy powiedział w swoim tempie.
- Chłopacy, okazało się, że śpiewa ze mną Magda, więc wokal jest powiększony o jedną osóbkę ze ślicznym głosem.- powiedział Kwiat, spoglądając znacząco na mnie.
Nie chciałam robić problemu dlatego nic nie odpowiedziałam, tylko lekko się uśmiechnęłam.
Próba trwała mniej więcej dwie godziny, ale zdecydowali, że trzeba jeszcze poćwiczyć. "Zdecydowali" bo ja nic nie mówiłam, tylko odwaliłam swój kawałek piosenki i tyle.
Chłopacy wyszli, a mnie Dawid jeszcze zatrzymał.
- Świetnie ci szło. Masz boski głos!- usłyszałam od niego.
- Nie przesadzaj... Dla ciebie lepiej szło.- odpowiedziałam chyba zarumieniona.
- Oj przestań...
Nie dość, że próba długo trwała to chłopak chciał abym obejrzała z nim film, a ja jak to ja, nie mogłam dla niego odmówić.
*2 godziny poźniej*
W domu postanowiłam poleżeć na łóżku, ale weszły do mnie moje kotki (tak wiem, dawno o nich nie mówiłam, ale jakoś nie miałam czasu) i chciały się pobawić. A jak odmówić małym słodziakom? Właśnie, nijak. Bawiliśmy się dobre 30 minut, potem babcia zawołała mnie do kuchni na kolację. Na deser miałam ciasto upieczone przez babcię.
- Madziu, jutro przyjedzie ciocia Ewa z wujkiem.
- Oo, o której?- spytałam zdziwiona.
- Mówili, że będą o 13.
- To fajnie, dawno ich nie widziałam.
- I jak, smakuje ciasto?
- Przecież wiesz, że każde twoje ciasto jest pyszne.- powiedziałam, opychając się smakołykiem.
- Wnusiu, jesteś zmęczona?- nie wiedziałam czemu babcia mnie o to pyta.
- Nie, a czemu pytasz?
- Bo karma dla kotów się skończyła i pomyślałam, że mogłabyś się przejść do sklepu, co ty na to?
- No pewnie.
- Ta co zawsze. I uważaj na siebie.
- Dobrze.
Poszłam jak zwykle do tego samego sklepu i jak zwykle, aby skrócić sobie drogę postanowiłam pójść przez park.
- Dobry wieczór. - weszłam do sklepu. Wzięłam karmę i podeszłam do kasy.
- Madziu, a co ty tutaj robisz? Dziś miałaś chyba wyjeżdżać, hm? Coś się zmieniło?- wypytywała pani Jadzia.
- No tak, okazało się, że wyjeżdżam tydzień przed wakacjami.
- Cieszysz się pewnie, co?
- Bardzo.- uśmiechnęłam się.
- No dobrze, 4.60 zł, poproszę.
Podałam dla pani Jadzi pieniądze, otrzymałam resztę i już miałam wychodzić:
- A słuchaj Madziu, może chciałabyś zarobić kilka groszy?- bardzo zdziwiłam się propozycją.
- Yy,- zaczęłam się jąkać- a w jaki sposób?
- Ja mam już swoje lata i ciężko mi zbierać owoce z sadu, pomogłabyś mi?
- Z chęcią.
- To przyjdź jutro około 18, wtedy nie będzie już tak gorąco.
- Dobrze, do widzenia.
Wyszłam. Idąc przez park, przeszłam obok murku, na którym Dawid lubił śpiewać. Na miejscu jak się okazało był chłopak, ale nie sam...z dziewczyną. Z dziewczyną, której nie znałam. Na szczęście mnie nie zobaczyli i nadal siedzieli blisko siebie i śpiewali. Postanowiłam, że im szybciej pójdę, tym będzie lepiej. Nie wiedziałam co o tym myśleć.

wtorek, 7 lipca 2015

ROZDZIAŁ 17, ,,Zgodzić się czy nie?"

Hej! Przede wszystkim to życzymy Wam miłych wakacji, dziękujemy, że czytacie nasze wypociny bo wyświetleń mamy ponad 3000! Mamy nadzieję, że w te wolne dni wypoczniecie na maxa. Miłego czytania!
Gdy wstałam, przywitał mnie piękny, słoneczny poranek. Tak jak zwykle wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać stronę główną facebooka' a. Miałam mnóstwo wiadomości od przyjaciół z wieścią, że cieszą się z powodu mojego dłuższego pobytu w tym miejscu, w tym najlepszym miejscu.
- O! Wstałaś już? Jest dopiero kilka minut po ósmej, myślałem, że sam będę musiał jechać po babcię. Jedziesz ze mną?- mówił dziadek, wchodząc do pokoju.
- W sumie to mogę.
I poszłam się troszkę ogarnąć. Na dodatek włosy moje wygłądały jakby były wyprostowane prostownicą, a był to efekt przetłuszczenia. Postanowiłam szybko je umyć, a potem wysuszyć.
*30 minut później*
- Madziu, zabrałaś dla babci te ubranie, o które prosiła?- spytał dziadek, jadąc w taksówce.
- Tak, tak.
Chwilę potem dostałam sms' a od Dawida.
Dawid: Siemka, dasz się wyciągnąć na spacer?
Ja: Hejo, dam się, haha. Ale potem bo teraz jadę po babcię. A może lepiej się spotkać i poćwiczyć do Askany?
Dawid: Ty to o wszystkim myślisz! :-) OK, to jeszcze napiszę do naszego gitarzysty Daniela i tego drugiego- Mateusza.
Ja: Spoko, a o której przyjść?
Dawid: Może 14?
Ja: OK, jesteśmy umówieni, do potem.
Kiedy już wysiedliśmy pod szpitalem, zaczęłam się zastanawiać jaka będzie reakcja mojej babci na myśl, że zostaje. A jak się okazało podczas rozmowy z mamą- wracam tydzień przed zakończeniem wakacji, żeby mieć czas, aby przygotować się do szkoły.
Babcia czekała na nas w recepcji:
- Oo! Już jesteście, myślałam, że będę czekać na was wieczność.- zaśmiała się.
- Oj babciu, babciu.- powiedziałam- A jak twoja ręka?- dodałam.
- W porządku, a ty już spakowana?
- Babciu, muszę coś ci powiedzieć...
- No mów, Madziu mów, bo zaczynam się bać.
- Zostaję jeszcze miesiąc!!!
- O jezu, jezu, naprawdę? Strasznie się cieszę, ty chyba też, prawda?- mówiła, przytulając się do mnie.
Trochę jeszcze pogadałyśmy, jak to babcia lubi.
W domu rozpakowałam swoje 'klamoty', a trochę ich było.
Babcia zaczęła sprzątać, dziadek poszedł do kolegi na partyjkę szach, a ja po rozładowaniu walizek zaczęłam czytać książkę.
Około 13 był obiad: schabowy, ziemniaki i ogórek w śmietanie, czyli to, co lubię najbardziej.
Po nim zaczęłam się zbierać do Dawida. Nałożyłam buty, wzięłam telefon, pożegnałam się z dziadkami i wyszłam.
Gdy sobie spacerkiem szłam, gdzieś w głębi duszy czułam się taka szczęśliwa.
Weszłam na piętro chłopaka i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Kwiata, która własnie gdzieś wychodziła.
Jeszcze nikogo nie było.
- To jaką piosenkę wybrałeś?
- Stay, Rihanny. ( tutaj macie link żeby lepiej się czytało: https://m.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNsOJF8BRvqGCNsO )
- To super.
- Ale mam do ciebie małą prośbę...
- Jaką?- zapytałam zdziwiona.
- Zaśpiewaj ze mną. Proszę, zrób to dla mnie.
Strasznie się zdziwiłam i nie wiedziałam co odpowiedzieć...
Zaśpiewać czy nie zaśpiewać?