czwartek, 2 października 2014

ROZDZIAŁ 8, ,,Znowu na murku, impreza''

DZIĘKUJEMY ZA TYLE WYŚWIETLEŃ!!! JESTEŚCIE NAPRAWDĘ KOCHANI!!! 
Wiem, że pewnie niektórym z Was jest to mało, ale dla Nas bardzo dużo znaczy.
Z okazji tego, chciałybyśmy zorganizować konkurs. Polega on na tym, żeby narysować na kartce Magdę, tak jak ją sobie wyobrażacie. Prace przesyłacie na e-mail: Aloha.team9893@wp.pl. Nagrodą jest wystąpienie w opowiadaniu! :)) Ciekawe, czy ktoś odważy się przesłać. :)
Jeżeli będziemy miały prace, to o wygranej powiadomimy Was w kolejnym rozdziale. W razie jakichkolwiek pytań, piszcie na podany wyżej e-mail. Zapraszamy do czytania. ;)

Zdziwił się. Spojrzał na mnie. Machnęłam ręką na znak żeby śpiewał. Śpiewaliśmy. Chciałam żeby ta chwila trwała jeszcze trochę, ale piosenka się skończyła:
-Cześć! Co Ty tutaj robisz? - powiedział Dawid, przytulając mnie.
-Idę do sklepu. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły za to, że z Tobą pośpiewałam, hm?
-No co Ty, chyba oszalałaś!!
-Ahh, Ty mój wariacie. Długo już tu jesteś?
-To już trzecia piosenka.
-OK. Ja idę do sklepu, bo dziadek się na mnie wkurzy. Jak będę wracała to przyjdę na chwilę do Ciebie.
-Spoko, będę cały czas tu siedział.
Odwróciłam się i poszłam. Byłam... smutna? Zawiedziona? Sama nie wiem. Dzisiaj są moje urodziny, a nikt mi życzeń nie złożył. Ani babcia, ani dziadek, nawet sam Dawid nic nie wspomniał o urodzinach. Aa no tak przecież nie jestem pępkiem świata, że każdy musi pamiętać o moich urodzinach.
Całą drogę szłam, myśląc o tym.
-Dzień dobry. - powiedziałam.
-Oo dzień dobry, a co ty tutaj Magda tak wcześnie?
-Dziadek mnie wysłał po picie. - odpowiedziałam, biorąc picie z półki.
-2,50 zł.
-Proszę.- dałam pieniądze i po chwili wyszłam.
Przypomniało mi się, że dziś jest ta impreza. Tak no... impreza jest, a ja nawet nie wiem gdzie.
-Dawid, gdzie jest ta impreza dzisiejsza? - spytałam, podchodząc do murku, na którym na mnie czekał.
-U Karli w domu.
-Kto to Karla?
-Inaczej Karolina, ale mówimy na nią Karla. Moja przyjaciółka. Ona mieszka 2 przystanki dalej od naszego osiedla, trzeba dojechać linią 19.
-Spoko. To ja lecę. Dziadek będzie pewnie wkurzony. - przytuliłam go i poszłam.
Szłam jeszcze 5 minut przez park, potem przeszłam przez ulicę i w końcu byłam na swoim osiedlu. Przy placu zabaw, na którym zawsze się bawiłam jak jeszcze tu mieszkałam, a dokładnie przy drzewie, był kotek. Mały kotek. Podeszłam do niego i pogłaskałam. Lubiłam zwierzęta. Postanowiłam wziąć go do domu, nie byłam pewna czy dobrze robię. Wjechałam windą z kotkiem na rękach, pociągnęłam klamkę od drzwi i weszłam. Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam.
-Babciu, co robi tutaj ten kotek?- spytałam, patrząc na zwierzę.
-To jest jeden z Twoich prezentów urodzinowych. Wszystkiego najlepszego Madziu !!! - w tym momencie babcia z dziadkiem zaczęli śpiewać ,,Sto lat'', a ja stałam jak patyk z wielkim bananem na twarzy. Był jeszcze jeden problem. Kotek ukryty w kurtce, Ten kotek z podwórka.
-Miauu. Miauu. - odezwało się zwierzę, w chwili gdy babcia z dziadkiem skończyli śpiewać, a ja zdmuchiwać świeczki z tortu.
-Babciu...Dziadku... ja też przyniosłam do domu kotka. Zobaczyłam go przy drzewie takiego samotnego i postanowiłam wziąć.
-Nic się nie stało, będą mieli razem co robić. - szczerze? nie spodziewałam się takiej reakcji.  Byłam zadowolona, strasznie.
-Naprawdę?! KOCHAM WAS!!! - wykrzyknęłam.
-Naprawdę, naprawdę. Chcesz kawałek tortu?
-Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że chcę. - odpowiedziałam
Zjedliśmy po kawałku tortu. Poszłam do pokoiku, położyłam się ze swoimi kotkami na łóżku przed telewizorem z telefonem w ręku. Napisałam do Dawida i się pochwaliłam, że mam 2 prześliczne zwierzątka.
*kilka godzin później*
Była 19:30. To chyba czas aby zacząć się przygotowywać na imprezę. Tak jak miałam w planach, założyłam nową koszulę i po długich minutach zastanawiania się co do niej nałożyć- wybrałam nowe rurki. Zrobiłam nieco wyraźniejszy makijaż, nie taki co zwykle. Na oczach moich można było zobaczyć nawet czarne kreski. Pomalowałam usta zwykłą pomadką nawilżającą usta. Podkręciłam włosy. Umyłam zęby. Chyba byłam gotowa. Przypomniało mi się, że jeszcze nie zdecydowałam, w których butach pójdę. Wybrałam baletki, bo wszystkie buty na obcasach zostały w Belgii.
Bardzo się zdziwiłam, bo Dawid był o 20:20.
- Cześć, zbieraj się, bo za 7 minut mamy mpk. - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
-No ok, ok. - i już byłam gotowa, pożegnałam się z babcią, bo dziadek był u kolegi i wyszłam z domu.
-A tak po za tym to ślicznie wyglądasz, wiesz?
-Dziękuję, chociaż tak nie uważam ale...- odpowiedziałam.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Gdy zapukaliśmy nikt nam nie otworzył, więc chłopak postanowił wejść, na początku była cisza i ciemność, ale potem...

piątek, 12 września 2014

ROZDZIAŁ 7, ,, Askana Łowi Talenty, jadę z babcią do Galerii''

Heja! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale niestety nie miałyśmy czasu. Tutaj jest chyba troszkę dłuższy od pozostałych. Podoba Wam się te opowiadanie? Pisać dalej? Usunęli mi adminowanie na stronie o Dawidzie, dlatego nie możemy Was informować o rodziałach. :( Jeżeli ktoś z Was zobaczy go, to niech poinformuje znajomych, którzy też to opowiadanie czytają. Będziemy bardzo wdzięczne. Aha... i jeszcze jeden pomysł. Chcecie założyć na facebook'u grupę, na której będziemy informowały o rozdziałach? Jeszcze coś.:) Jeśli chcecie być informowani o rodziałach nie przez Facebook'a, to podajcie swoje numery GG, bądź e-maile, na które przychodziłyby wiadomości o nowych rozdziałach.  Oczywiście, podanie numeru może być prywatne, dlatego wysyłajcie numery na e-mail: Aloha.team9893@wp.pl . Odpowiedźcie na pytania powyżej w komentarzach. :)) Pozdrawiamy + miłego czytania :))
Stanął koło mnie, jakby nigdy nic. Powiedział:
- Cześć. - od razu poznałam ten głos. Nie mogłam zrozumieć dlaczego przyszedł, nie mówiłam mu nic o kościele. Może przyszedł po prostu na mszę? No sama nie wiem.
- Hej. Co Ty tu robisz? - szepnęłam.
- Jestem w kościele, tak jak Ty.
- No dobra, dobra cicho już.
Do końca mszy pozostało mniej więcej 20 minut.
*po mszy*
- Wiesz, jak pomyślę sobie, że mam takiego przyjaciela jak Ty, to nie chce mi się wyjeżdżać. Serio. - powiedziałam ze smutkiem.
- Nie chcę żebyś wyjeżdżała, ale niestety musi tak być. A nie da się zrobić czegoś żebyś tu została?
- Nie. Mam tam przecież rodziców.
- Cholera, tak fajnie się ze sobą dogadujemy a musimy się rozłączyć.
- Jestem tego samego zdania. - powiedziałam, podchodząc pod klatkę.
- Życie jest trudne. - przytulił mnie na pożegnanie.
- Paa.
- Pa, trzymaj się mała.
Weszłam do klatki, wjechałam windą na 5 piętro i otworzyłam drzwi.
- Cześć babciu! Wróciłam.
- No cześć, cześć Madziu, długa ta msza była. Pewnie ten ksiądz Marcin odprawiał. Tak?
- Tak, tak. - oczywiście skłamałam.
- Ahh, wnusiu, poznałaś może takiego chłopaka z naszego osiedla, na imię miał chyba Daw... Dawid, tak, Dawid. Taki miły chłopak, a w dodatku przystojny.
- Tak, babciu. Nawet się z nim przyjaźnię już.
- Naprawdę?
- Yhym. To co idziemy do Galerii czy plany się zmieniły?
- Już zamawiam taryfę, podjedziemy.
Przyjechała taryfa, zjechałyśmy windą na dół i weszłyśmy do taksówki.
Staliśmy w korku. Obok nas, znaczy na chodniku obok, był słup ogłoszeń. Przyciągnął mnie kolorowy plakat. Widniał na nim napis: Askana Łowi Talenty. A poniżej: Zaśpiewaj lub zatańcz i wygraj!!! ,,Muszę to powiedzieć dla Dawida, muszę, po prostu muszę'' - pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy.
Lubiłam śpiewać, często włączałam piosenkę i podśpiewywałam, nie uważam, że ładnie śpiewam, wręcz przeciwnie. Nie mówiłam nikomu, że lubię to robić, wstydziłam się. I nie zamierzałam tego powiedzieć.
Dojechałyśmy. Auto zaparkowało pod Galerią. Wysiadłyśmy.
- Do jakiego sklepu najpierw idziemy? - spytała babcia.
- Nie wiem, a co chcesz kupić?
- Dla siebie chcę popatrzeć bluzek jakiś, a dla Ciebie co trzeba?
- Ja mam w co się ubrać, zadbaj o siebie babciu. - moja babcia była naprawdę kochana. Wiem, powtarzam już któryś raz z kolei, ale ona naprawdę jest taka.
- Ojoj, cały czas to samo powtarzasz. No ale dobrze, zajdźmy do Reserved. - babcia wskazała palcem na sklep.
- Okej.
- O! Zobacz ta bluzka mi się podoba, będzie mi pasowała?
Babcia kupiła sobie 2 bluzki i jedną parę spodni. Ja sobie wybrałam różowy sweterek, typowe rurki i koszulę, którą postanowiłam założyć na jutrzejszą imprezę. No tak, zapomniałam o niej powiedzieć dla babci i dziadka.
- Wiesz co, jutro idę z Dawidem na imprezę, bo on...- nie zdążyłam dokończyć, bo babci mi przerwała.
- Nie musisz się tłumaczyć, o której ta impreza?
- Yyy...- zaczęłam się jąkać. - Jeszcze nie wiem.
- Dobrze, to pójdziesz się pobawić. Wracamy mpk-iem czy taksówką?
- A jak Ci wygodniej?
- Taksówką, szybciej.
- Mi pasuje. - babcia sięgnęła po telefon i zadzwoniła po taryfę.
Wracając znów stanęliśmy przy tym słupie z ogłoszeniami. Udało mi się zobaczyć gdzie to będzie. W tej Galerii, w której przed chwilą byłam!!! Ja cie, tak się cieszyłam, ze to w tym mieście, że Dawid będzie miał blisko, wiedziałam, że na pewno się zgłosi.
- Cześć dziadku! Popatrz co kupiłyśmy.- zaczęłam wyciągać ubrania z torebek.
- A te wasze szmatki. No ładny ten sweterek.
Po kilku minutach poszłam do swojego pokoju.
,, Zobaczyłam na tym słupie ogłoszenie. Pisało ,,Askana Łowi Talenty''. Wiedziałam już, że Dawid weźmie w tym udział. On kochał śpiewać, a w dodatku tak dobrze mu to szło. On był idealny. Wiem, znam go kilka dni a go kocham. Oczywiście jak przyjaciela. Tak dobrze się dogadujemy...'' pisałam w pamiętniku. Laptop był cały czas włączony. Usłyszałam dźwięk przychodzącego e-maila. Zobaczyłam, rzeczywiście coś przyszło.
DAWID: Zapomniałem powiedzieć, że impreza zaczyna się o 21:00 przyjdę po Ciebie o 20:30, ok?
JA: Spoko.
*kolejny dzień*
Wczoraj wieczór spędziłam przed telewizją. Dzisiaj nie miałam co robić.
Dziadek chciał żebym poszła do sklepu i kupiła mu ulubiony jego napój. Oczywiście, zgodziłam się.
Poszłam, jak zwykle do tego samego sklepu, tą samą drogą. Przez park. Zobaczyłam ten murek, tak, ten, na którym był Dawid. Zobaczyłam Go znowu. Chciałam krzyknąć ,,Dawid!'', ale pomyślałam, że nie będę mu przerywała. Niech śpiewa. Dlatego usiadłam na murku obok niego i zaczęłam śpiewać razem z nim.

niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6, ,, Rozkojarzona przez Dawida?''

Wstałam o 8.00. Nie dałam rady spać. Oglądałam przez chwilę telewizję, gdy nagle zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się imię. Dawid. Co chciał z samego rana?
Dawid: Miłego dnia, księżniczko- usłyszałam. Nie obudziłem?
Ja: Ahh, dziękuję, nawzajem. Nie, nie obudziłeś. Chciało Ci się dzwonić do mnie z rana? Mogłeś pospać jeszcze.
Dawid: Nie dam rady. Po za tym dzwonię w innej sprawie. - powiedział ciepłym głosem.
Ja: Jakiej?
Dawid: Wiesz... ja z przyjaciółmi tworzymy taki Aloha Team. No i... w poniedziałek jest impreza.
Ja: No ale co ja mam z tym wspólnego?
Dawid: Chciałabyś ze mną pójść?- zatkało mnie. Pierwsza myśl ,,z Tobą zawsze!'', ale przecież ja tam nikogo nie znałam.
Ja: Dawid, ale ja tam nikogo nie znam. Beze mnie będziecie się może lepiej bawić. Kiedy indziej. Ahh, no i przecież jutro są moje urodziny. 
Dawid: Ooo! To świetnie się składa, będzie impreza urodzinowa. Nie będziesz nam przeszkadzała. Proszę. Zrób to dla mnie. - jego głos nie ubłagalnie mnie prosił, a ja nie dałam rady odmówić.
Ja: Nie dam rady odmówić. Jesteś taki kochany. Mam najlepszego przyjaciela pod słońcem. Zazdroszczę Twojej dziewczynie.- to ostatnie zdanie, wyszło samo. Zdziwiłam się, że je wymówiłam.
Dawid: Nie mam dziewczyny. - jakoś posmutniał.
Ja: Jeju, Dawid przepraszam. Naprawdę przepraszam.
Dawid: Spoko, skąd mogłaś wiedzieć? Nic się nie stało. To rozumiem, że pójdziesz na imprezę?- jak zwykle luz.
Ja: Tak. 
Dawid: Dzięki, że się zgodziłaś. Aa i Ty też jesteś najlepszą przyjaciółką. - jego głos tak jakby stał się bardziej radosny.
Ja: Dzięki. To cześć. 
Dawid: Paa Madzia.- pożegnaliśmy się.
Rozmawialiśmy 10 minut. 
Miałam iść na 11 do kościoła. Miałam jeszcze 3 godziny, ale nie miałam co robić, dlatego poszłam się przywitać z babcią i dziadkiem, a potem weszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby. Jako, że jest niedziela,  musiałam zrobić makijaż, oczywiście lekki. Podkręciłam końcówki włosów. Nie chciało mi się robić jakiejś fryzury, dlatego byłam w rozpuszczonych.
Poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki, cała zapełniona. Zrobiłam sobie płatki. Zjadłam. A dopiero potem skumałam, że najpierw powinnam zjeść śniadanie, a potem dopiero umyć zęby. Może te rozkojarzenie jest przez Dawida? Sama nie wiem. 
Byłam tak zajęta Dawidem, jego muzyką, tym, że śpiewa, gra na gitarze, że od przyjazdu nie skontaktowałam się z mamą. Pewnie się martwiła.
Była 9:30, pewnie już nie spała. Zadzwoniłam. Rozmawiałyśmy i plotkowałyśmy 25 minut. 
Do pokoju weszła babcia i spytała się czy po mszy św. pójdę z nią na zakupy do Galerii. Tak wiem, babcia w galerii?! To była taka wspaniała, nowoczesna babcia. Chodziła codziennie do galerii. Wypatrywała mi ubrań w H&M i podobnych sklepach. Pisałam trochę w pamiętniku.
Weszłam do salonu, gdzie siedziała babcia z dziadkiem i się spytałam czy te książki, które wypożyczyła ode mnie jej się podobają. 
- Oczywiście! - odpowiedziała. Kochanie, czy Ty nie powinnaś już wychodzić?- zajrzałam na zegarek: 10:40. Rzeczywiście!
Nałożyłam buty i poszłam. Stałam w kościele, kiedy nagle podszedł do mnie ktoś.

wtorek, 19 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 5 ,,Mój przyjaciel Dawid''

 Nie lubię tych mini spódniczek ani mocnego makijażu jak dziwka. Nie klnę, żeby się popisać, nie pale, nie pije. Nie chce przez to zdobywać przyjaciół. Jeżeli ludzie mają mnie lubić, to tylko taką jaką jestem. Trochę się bałam, że Dawid będzie zaskoczony moim ubiorem. Ja nie uważałam tego za randkę.
- Cześć. Proszę.- powiedział, podając mi różę. Chwila, chwila. RÓŻĘ? Czy on uważa to za randkę czy po prostu z grzeczności dał mi ją?
- Hej. Dziękuję. Piękna.
- Ładnie wyglądasz.- jego głos mnie oczarowywał.
- Dziękuję. - zatkało mnie.
- Gdzie chcesz iść? Może do tej restauracji Santa Fee? - zaproponował.
- Spoko, mi pasuje. 
Podjechaliśmy mpk, a potem kawałek podeszliśmy. Poruszałam z nim różne tematy, opowiadaliśmy sobie nawzajem śmieszne historie z życia.
- A jak u Ciebie w szkole? - spytałam.
- Yy, dobrze. A u Ciebie? Jakim językiem rozmawiasz w Belgii?
- Po Francusku. W szkole jak w szkole, problemy, sukcesy, porażki.
- Jaki jest Twój ulubiony kolor?
- Niebieski. A Twój?
- Też niebieski.
- Przypadek?
- Nie sądzę.
Rozmawialiśmy jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat, a znamy się dopiero 2 dni. Świetnie się dogadywaliśmy. Dawid był idealnym przykładem mojego przyjaciela.
- Dawid.
- Tak?
- Znamy się dwa dni, a ja czuję jakbyśmy się znali kilka lat. - Dawid uśmiechnął się, gdy to mówiłam.
- To dobrze czy źle?
- Nie wiem, ale jeszcze nigdy nie czułam takiego czegoś.
- Czego?- miałam odpowiedzieć, że chcę żeby był moim przyjacielem? 
- Masz ciepły głos, cudowny uśmiech, piękne oczy i wspaniały charakter. Jesteś po prostu moim wymarzonym przyjacielem. - zwierzyłam się mu.
- Dziękuję. Dawno nie słyszałem od dziewczyny tak wspaniałych komplementów. Ale Ty i tak jesteś ładniejsza. Masz śliczne, lśniące włosy, duże niebieskie oczy. Może zostaniemy przyjaciółmi? Wiem, że to dosyć głupie pytanie bo znamy się dopiero 2 dni. Ale kto pyta, nie błądzi. - powiedział, otwierając drzwi do restauracji.
Dawno nie byłam tutaj. Bardzo się ucieszyłam, że mam przyjemność tutaj przyjść i to jeszcze z tak wspaniałą osobą jak Dawid. 
- Oczywiście. Znaczy spoko. - zamieszałam się, nie chciałam żeby zauważył, że mi na tej przyjaźni zależy.
- To super, bardzo się cieszę. Wstań. - stanął przede mną i powiedział. Wstałam.
- Tak? - w tej chwili chłopak bardzo mocno mnie przytulił. Biło od niego to ciepło. Chciałam żeby ta chwila trwała wieczność.
- Jesteś kochany. Chyba, że tylko przede mną takiego udajesz. - wahałam się czy mam to powiedzieć, ale jednak powiedziałam.
- Zależy dla kogo. Wrogów mam w dupie. Swoich przyjaciół traktuje dobrze. Są dla mnie naprawdę ważni. 
- Dobrze wiedzieć. Wiesz co? Muszę coś Ci powiedzieć?- chciałam mu powiedzieć, o tym, że nie chcę się malować jak dziwka, ani tak się ubierać. Niestety, przyszedł głupi kelner, a ja akurat się odważyłam mu to powiedzieć.
- Dzień dobry. Proszę MENU. - mówił, podając MENU. 
- Magda, co zjesz? - spytał Dawid.
- Hm.. nie wiem. Może zamówimy na współkę pizze Americanę? Albo frytki?
- Ja wolę frytki, a Ty? Co sobie życzysz?- jeju Jego głos mnie rozwalał w środku, miałam ochotę się wtulić w Jego ramiona i być w nich cały wieczór.
- Ok, to ja też frytki. 
- A jaki napój? Wybieraj. 
- Colę. -
- Okej. - Dawid zawołał kelnera i złożył zamówienie.
- Magda, Ty coś zaczęłaś mówić, zanim kelner podszedł.- nie byłam pewna czy mówić, ale jednak się zdecydowałam.
- No bo, jak się poznaliśmy to myślałam, że... no dobra, myślałam, że nie zwrócisz na mnie uwagi. No bo taka szara myszka jak ja, to wiesz...- trudno było mi to mówić, jednak czułam, że On mnie słucha. To mi pomagało.
- Nie zwracam uwagi na wygląd, to u mnie się nie liczy. Ważniejszy jest charakter. No ale jak dziewczyna ubiera się jak dziwka, to sorry. Nie mam szacunku do takich typiar. - YEAHHH, Dawid nie lubił takich dziewczyn. To był duży plus.
Rozmawialiśmy bardzo długo, o 19.00 znalazłam się pod klatką. Oczywiście nastolatek mnie podprowadził. 
- No to cześć. - powiedziałam i się odwróciłam.
- Zaczekaj.- podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Dziękuję za obiado-kolację. Cieszę się, że mogłam spędzić tak miło popołudnie.
- Ehh, nie ma za co. Dobrej nocy. 
- Jest, jest. Nawzajem.- no i poszłam.
Moja babcia była spoko. Nie wtrącała się w czyjeś sprawy. Trzymała się siebie. Dlatego też mnie się nie zapytała co robiłam. Spytała się tylko czy dobrze się bawiłam. Odpowiedziałam, że wspaniale, bo tak było. 
Dziadek był u kolegi. Ja poszłam pod prysznic. Umyłam się, wyszorowałam zęby i przebrałam się w piżamę. Opisałam dzisiejszy dzień w moim pamietniku, czy jak kto woli dzienniku. Około 22.30 dostałam SMS'A. Kto to mógł być o tej porze. Spodziewałam się tylko jednej osoby. Tak, był to Dawid. 
<DAWID>
Dawid: Dobranoc. Kolorowych snów. :-)
Ja: Dobranoc. Nawzajem. :-)
Starałam się zasnąć. Ale ktoś wszedł do domu. Był to dziadek. Wrócił od kolegi. 

środa, 6 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 4 ,,Be alright'' Czy ja taka jestem?

Po kilku sekundach rozpoznałam ten głos. Ten głos, który był taki ciepły... Zobaczyłam Go, tak, Dawida. Śpiewał ,,Be alright'' Rihanny. (żeby lepiej Wam się czytało, tutaj macie link do tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=mkzrgBtjSMM&list=UUBRiTzm0743CAsRWcfxbkGA&index=53) Nie wiedziałam, że lubi śpiewać, ani, że potrafi tak ładnie śpiewać, ani, że lubi jej piosenki. Zdziwiło mnie to. Bardzo. Dawid jeszcze mnie nie zobaczył. Śpiewał z takimi emocjami, że zamknęłam oczy, nuciłam tę piosenkę i wyobrażałam sobie Jego na scenie. Chciałam, żeby ta chwila trwała jeszcze chociaż 5 minut. Niestety, piosenka się skończyła. Zobaczył mnie. Widziałam zdziwienie w Jego oczach, widziałam, że się zawstydził. Postanowiłam coś powiedzieć.
- Ładnie śpiewasz. Nie wiedziałam, że umiesz grać na gitarze, a do tego tak śpiewać. Uczyłeś się gdzieś?
- Ee... dzięki. Nie, nie uczyłem się, znaczy tak, chodziłem do szkoły muzycznej, ale to tylko kilka miesięcy.- odpowiedział. Nie wiem jak mogłam pomyśleć, że to jakiś dziwak na murku, który se coś śpiewa. Jezu, jaka ja jestem głupia.
- Czemu się zatrzymałaś przy mnie? -zapytał się. Nie przychodziła mi do głowy żadna normalna odpowiedź. No bo co? Miałam odpowiedzieć, że zatrzymałam się temu, bo masz taki ciepły głos? Trudno, musiałam coś powiedzieć.
- Podoba mi się Twój głos, jest taki ciepły, taki, że kiedy go usłyszę czuję się bezpieczna. Serio, możesz uznać mnie za kretynkę, ale tak jest.
- Dzięki, nie wiem co powiedzieć. Nikt mi jeszcze takiego czegoś nie powiedział, naprawdę. Śpiewam bo lubię, po prostu.- pewnie uznał mnie za tą kretynkę, tylko nie chciał mi tego powiedzieć. Odwróciłam się, nic nie mówiąc, i poszłam.
- Eej, zaczekaj! Powiedziałem coś nie tak?- i wtedy dotarło do mnie, że on wcale nie uznał mnie za głupią, poczułam coś dziwnego. Znam go od wczoraj, a już chcę żeby był moim przyjacielem. On jest taki... nie wiem jak to nazwać, ale ma to coś co mnie do niego ciągnie.
Podbiegł do mnie, stanął przede mną i się zapytał:
- Co jest?
- Yy, nic, muszę już iść do domu. Przepraszam Cię. - ledwo z siebie wydusiłam.
- Zaczekaj, yy może to będzie głupie pytanie, ale chciałbym być Twoim przyjacielem. I nie ważne, że swój prawdziwy dom masz kilka lub kilkadziesiąt tysięcy km stąd. Kilometry się nie liczą. Zgadasz się?- spytał nie pewnie. Zatkało mnie, jeszcze przed chwilą myślałam, że to mi odbiło, że chciałam aby był moim przyjacielem.
- Znamy się od wczoraj... ale przyznam, że też o tym myślałam. OK, zostańmy przyjaciółmi. - chłopak mnie przytulił.
- To ja już pójdę. - uśmiechnęłam się do niego, ale nie wiem czy po przyjacielsku...
- Do zobaczenia później.
Zaszłam do domu. Dałam dla babci mleko.
- Długo Cię nie było. Aż taka kolejka w sklepie?
- Szłam powoli, chciałam pochodzić po parku. - oddałam resztę pieniędzy i poszłam do pokoju. Koniecznie musiałam tą sytuację w parku opisać w pamiętniku, chciałam się z kimś podzielić moimi wrażeniami, niestety nie miałam z kim.
Babcia zawołała mnie do kuchni. Musiałam coś zjeść, bo od rana nic nie miałam w buzii.
*13:35*
Musiałam zacząć się szykować. Nie miałam zamiaru nakładać na siebie kilo tapety, założyć mini spódnicę itp. To było zwykłe spotkanie, wiedziałam, że u takiego chłopaka nie mam szans. Lekki makijaż na codzień, już miałam. Więc nałożyłam sobie inną koszulę. I już. Byłam gotowa. Wzięłam laptopa na kolana, bo jeszcze  miałam czas i weszłam na Facebooka. Chciałam wyszukać Dawida, ale nie wiedziałam jakie ma nazwisko. Wpisałam w wyszukiwarce ,,Dawid'' i wyskoczyło kilka profili. JEST! Znalazłam Go. I wtedy zobaczyłam na zegarku, że jest 13:55. Musiałam iść. Wyszłam przed klatkę. Dawid już na mnie czekał.

piątek, 1 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 3 ,,Grający dziwak na murku''

Najpierw pójdę odpocząć, a jutro zrealizuję mój plan. Na razie jestem spokojna, bo babcia czyta inną książkę, którą ode mnie pożyczyła.
*godzinę później*
Dziadek obudził mnie na kolację. Zjadłam posiłek i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam już umyta, zajrzałam do dziadków i życzyłam im dobrej nocy. Zaszłam do swojego pokoju i włączyłam telewizor, akurat zaczynał się film pt. ,,W rytmie hip-hopu''. Po filmie, przyszedł do mnie SMS. Byłam ciekawa, kto o tej porze napisał. Był to Dawid. Odczytałam wiadomość.
<DAWID>
Dawid: Cześć, śpisz?
Ja: Hej,nie. Oglądałam film.
Dawid: Nie przeszkadzam?
Ja: Nie, już się skończył.
Dawid: Aha. To spotkamy się jutro?
Ja: Spoko, o której?
Dawid: Pasuje Ci o 14.00?
Ja: Tak. Gdzie się spotkamy?
Dawid: Będę czekał pod Twoją klatką.
Ja: OK.
Dawid: No to do jutra. :-) Dobranoc.
Ja: Dobranoc ;)
Skończyłam pisać i poszłam spać.
->Następnego dnia<-
Obudziłam się około 9.00. Wiedziałam, że babcia o tej porze chodzi do piekarni ,,Okruszek'' po chleb, a dziadek w tej chwili był u kolegi i rozgrywał partię szach, dlatego miałam szansę zrealizować swój mini plan. Wstałam, poszłam do sypialni dziadków, ponieważ  na półce przy lampce leżał mój pamiętnik, czyli mój cel. Wzięłam go i podłożyłam inną książkę o tym samym kolorze co mój pamiętnik. Poszłam się ogarnąć. Umyłam twarz, zrobiłam sobie lekki makijaż, umyłam i wysuszyłam włosy, a potem podkręciłam lekko  końcówki włosów. Do domu przyszła babcia. Kupiła mi moją ulubioną babeczkę z nadzieniem jagodowym. Ahh... jaka ona jest kochana. Niestety, zapomniała kupić mleka. Poprosiła mnie żebym poszła i je kupiła. Ubrałam się i wyszłam z domu. Żeby dojść do sklepu, musiałam przejść przez park. Szłam tą samą drogą co zwykle. Wchodząc do sklepu, spotkałam sąsiadkę babci, która pomagała jej, gdy ta była chora. Kupiłam to co potrzeba i wyszłam ze sklepu. Idąc, myślałam o moim dzisiejszym spotkaniu z Dawidem. Wtedy usłyszałam grającą gitarę i śpiew. Skądś znałam ten głos, był taki czuły i ciepły. Gdy się odwróciłam zobaczyłam pewną postać. Pomyślałam sobie, że to jakiś dziwak, który gra w parku na murku. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że to był On...

środa, 30 lipca 2014

ROZDZIAŁ 2 ,,Nowy 'kolega', mój pamiętnik w czyiś rękach, o co chodzi?''

...usłyszałam wołający mnie głos.
- Hej! Zaczekaj...- w pierwszej chwili myślałam, że to jakiś kolega, ale gdy się odwróciłam się, zobaczyłam chłopaka, który siedział przede mną w autobusie. Zastanawiałam się czego chciał.
- Tak?- powiedziałam.
- Jak byłaś na dworcu, wypadła Ci z torby książka. Podniosłem ją i poszedłem za Tobą. Proszę.- tłumacząc się czego chciał, podał mi książkę.
- Ahh... Dzięki, to moja ulubiona książka.- po krótkim namyśle, odpowiedziałam.
- Nie ma za co. A tak po za tym, to jestem Dawid.
- A ja Magda.
- Miło mi Cię poznać.
- Mi również.
- Mieszkasz tutaj?- zapytał się.
- Niee, przyjechałam do dziadków.
- Na długo?
- Na miesiąc.
- Fajnie!
-  A Ty daleko mieszkasz?- zapytałam.
- Na tym samym osiedlu co Ty.- powiedział.
- Wiesz co? Ja już muszę iść, jestem bardzo zmęczona po podróży. - zwróciłam się w stronę klatki.
- Miło się z Tobą rozmawiało. Może moglibyśmy się spotkać na przykład jutro?
- Mhm, jasne. Zadzwoń do mnie jutro. - dałam mu karteczkę z moim numerem.
- Ok, to cześć.
- No cześć. - pożegnałam się i poszłam do domu.
Moi dziadkowie mieszkali na 5 piętrze, ale na szczęście była winda. Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam, że moje torby już rozpakowali. Jestem zła na nich, ale jednocześnie wdzięczna. Zła dlatego, że do jasnej ciasnej gdzie jest mój pamiętnik? A jak go przeczytali? Zadawałam sobie mnóstwo pytań, nie znajdując odpowiedzi.
- Ojeju, dziękuję, że mnie rozpakowaliście. A powiedz mi babciu, gdzie położyłaś moje książki? - zapytałam.
- Nie ma za co, wnusiu. 2 książki mi się spodobały, więc sobie je ,,wypożyczyłam'' od Ciebie. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła.- powiedziała to, śmiejąc się.
- Oczywiście, że nie. A możesz pokazać mi te książki?- miałam wtedy wielką nadzieję, że nie pomyliła mojego pamiętnika z książką.
- Zobacz, tutaj taką z różową okładką...- już nie chciałam nic więcej usłyszeć. Wiedziałam, że to mój pamiętnik. Musiałam coś wymyślić, żeby go zabrać.
Już miałam pewien PLAN.